Doczekałam się
No to mam mojego Filipka. Doczekałam się. Prawdę mówiąc ruchliwe dziecko w mieszkaniu pełnym delikatnych przedmiotów to wyzwanie. Mam nadzieję, że nie będzie strat materialnych no i uszkodzeń małego ciałka. A właściwie straty już są! Już pierwszego dnia udało mu się oderwać od podstawy konika, którego przywiozłam ze spotkania w Łodzi. No i trochę mu się nogi przy tym połamały.
Ale trudno go upilnować. Jest jak sprężynka, hop-siup i już stoi na komodzie. Wszystko go interesuje i wszystkiego chce dotknąć. Przeniosłam niemal wszystkie moje bibeloty w trudno dostępne miejsca. Teraz wszystko stoi na kupie, a cała reszta mieszkania zionie pustką. Jest odmiana :)!
Mam
nadzieję, że za trzy, cztery dni już przestanie go to wszystko kusić.
Jedno jest pewne! Sesje fotograficzne w tym okresie nie wchodzą w
rachubę. No więc i częstotliwość publikowania nowych postów pewnie spadnie. Nic to, nadgonię potem. Najważniejsze żeby się mały dobrze czuł.
Mam jeszcze kilka sesji z nowymi towarami do sklepu, to jakoś te blogowe dziury załatam. Jestem pełna podziwu dla dziewczyn, które ogarniają to blogowe fotografowanie mając w domu małe dzieci. Jak znajdują w ogóle czas na tę kreatywność i pisanie postów? Pewnie gdyby to była moja codzienność, to jakoś poukładałbym wszystko i traktowałabym taki stan rzeczy jako normalny.
Ale ja się już przyzwyczaiłam do działania w spokojnych warunkach. Jak jestem sama to mogę porozstawiać aparaty, statywy i tak to zostawić aż przestanie mi być potrzebne. Nie ma nikogo, kto z szybkością huraganu próbowałby wszystko poprzestawiać. Człowiek jednak się szybko przyzwyczaja do tego, co dla niego wygodne. I do braku potrzeby posiadania oczu wokół głowy!
Fajnie, że wnuczek już przyjechał. Jak czytam Twój tekst to cieszę się, że moje dzieci są większe i nie muszę przed nimi nic chować. ;)
OdpowiedzUsuńJak moje były takie małe to też nie chowałam. Dlaczego? Aniołami nie były! Może nie miałam nic wartego uwagi.
UsuńNo cóż, utrzymanie przy małym dziecku porządku w domu, a co dopiero dekoracji to nie lada wyzwanie ;-)) ale, stokroć cenniejsza jest chwila zabawy z maluszkiem niż nawet najpiękniejsza dekoracja, a mały uśmiech wynagradza nawet potłuczone świeczniki i poplamione obrusy ;-))
OdpowiedzUsuńCudownych chwil z wnuczkiem życzę! :)))
Lilu dla niego wszystko u Ciebie inne ,nowe i bardziej ciekawe niż to co ma na co dzień w domu,to dlatego lata po domu jak "meserszmit"Ja mam dużą rodzinę i psa i powiem ci ,że nie jest łatwo pogodzić prowadzenie bloga ,robić zdjęcia temu co się stworzyło gotować,sprzątać poświęcać czas dzieciakom itd. Dlatego teraz wycofałam się trochę z działalności blogowej i mniej mnie teraz bo niestety jak się ma dzieci małe to czasami trzeba było im podkradać ich czas a to wcale nie jest fajne.Zresztą masz teraz takiego brzdąca to sama widzisz ile czasu potrzebuje taki maluch:)
OdpowiedzUsuńPodziwiam ze szczerego serca! Jak na niego patrzę to z podziwu wyjść nie mogę jak ja ogarniałam to wszystko, kiedy moje były małe.
UsuńNo tak to już jest:)) Ja piszę i wklejam jak pójdą spać:))
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:))
No tak!
UsuńZ czasem na pewno sie przyzwyczaisz :) Calusy dla malego :)
OdpowiedzUsuńOn u mnie bywa tylko więc o przyzwyczajeniu nie ma mowy. To zawsze jest wyjątkowy czas. To raczej on się przyzwyczai do tego mojego nadmiaru :)
UsuńJa tak mam często.Czasem tęsknię za spokojem a jak już go mam to doceniam moc dziecięcych pomysłów. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWytrwałości i radosnych chwil z tak wspaniałym gościem ! :-)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam i życzę miłego dnia:-)))
hihi, statyw przy dzieciach to rzeczywiście trudny temat :P Mój dostał swój statyw, taki co to mu śrubek brakuje i już mi się nie przydaje, no i jak nawet, chociaż rzadko to robię, bo rzeczywiście to trudne, no ale jeśli już - to Mały też sesję szykuje, rozstawia swój sprzęcior i robimy :) Tylko że wtedy bardzo często z moich zdjęć nici, bo w co drugim mam w kadrze rękę, oko, plauch, nogawkę.... :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię jak chłopaki się wyniosą, no ale nie zawsze się da:)
Miłego czasu z wnuczkiem życzę Ci Lillo:)
Ja sama wykończyłam głowicę :) Reszta się jakoś kupy jeszcze trzyma. Jak będzie starszy to też dostanie swój i będzie robił pewnie lepsze fotki niż babcia :)
UsuńWytrwałości i radości z wizyty Wnusia życzę :-)))
OdpowiedzUsuńRadość jest! Dlatego wszystko co się dało pokończyłam i odstawiłam na potem przed jego przyjazdem.
Usuńwszystko stanęło zapewne na głowie, ale dla takich chwil chyba warto :))) Lillu cudownych chwili z wnuczkiem i cierpliwości :) może faktycznie za parę dni, gdy się przyzwyczai do otoczenia, ciekawość przeniesie się na coś innego i bibeloty będą bezpieczne :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię serdecznie :)
To prawda ale rzeczywiście warto! Jak człowiek jest młody nie ma w sobie takiego zachwytu nad wyjątkowością dziecka. Teraz wszystko mnie zachwyca :)
UsuńAleż masz sliczna tę osłonkę do kwiatusia! Miłych chwil z wnusiem życzę! I cierpliwości!
OdpowiedzUsuńOsłonka to dół pudełka. Jest w Kokon Home do kupienia :) Bardzo dziękuję :)
UsuńBawcie się dobrze i proszę napawać się tymi wspólnymi chwilami! Ja z kolei się rozchorowałam i po raz pierwszy w życiu mam gorączkę 39! No to sobie leżę :)
OdpowiedzUsuńNo coś ty!? Zima sobie poszła, a Tobie choróbsko się trafiło? Maskara. Napawamy się!
UsuńLillu taki dzieciak w domu to mały skarb. Wydaje mi się, że bez problemu wytrzymasz i zapanujesz nad wszystkim doskonale...Udanej środy Ci życzę ;-)
OdpowiedzUsuńPewnie, że wytrzymam bo go bardzo kocham. A czas na resztę będę miała potem :)
Usuńoj fakt odwiedziny dzieci w domu to nie lada wyzwanie:)))) u nas jest tak co 2 tygodnie na weekendy i czasami własnego mieszkania, przynajmniej przez chwile, nie poznaje:)))) wesoło jest wtedy :))))
OdpowiedzUsuńcałuje i pozdrawiam ciepło:))))))))))))
A jak człowiek przywyknie do spokoju na co dzień to przez pierwszych kilka dni jest lekko skołowany :)
UsuńJa tez podziwiam dziewczyny z malymi dziecmi, jak one to wszystko ogarniaja? Ja potrzebuje duzo spokoju ;)
OdpowiedzUsuńZycze owocnych dni z Filipkiem.
pozdrawiam
To prawda! Ja mama to już za sobą i w pełni doceniam jak doskonale są zorganizowane. Teraz jesteśmy we dwie z córką do opieki nad jednym dzieckiem i czasu nam brakuje :)
UsuńOj, znam ten problem. Tylko że ja mam tak na co dzień ;) Dasz radę.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że dam :) Tylko właśnie dlatego, że nie mam tego na co dzień to przez kilka dni będę lekko skołowana
UsuńTo witaj na ten okres w klubie:) Cierpliwość przyjdzie sama, powodzonka:) aga
OdpowiedzUsuń:) Cierpliwości mi nie brakuje tylko czasu trochę :)
UsuńBlog nie zając, nie ucieknie, a wnuczek wyjedzie i pozostaną wspomnienia. Tak czytam, co piszesz i zastanawiam się, czy dam radę pogodzić blog ze wszystkimi obowiązkami oraz jak wiele będę musiała pozmieniać, żeby zapewnić bezpieczeństwo. No nic, miłych chwil rodzinnych :)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Dlatego sobie trochę na zapas materiałów przygotowałam :) Pewnie wiele ale wprawa i umiejętność godzenia wszystkiego przychodzą z czasem. Moje córki dzielą trzy lata różnicy więc miałam dwoje małych dzieci na stanie, pracę i dom. Teraz przy Filipku się zastanawiam jak ja to wtedy ogarniałam. Ale wiem, że jakbym miała go na stałe to wprawa pojawiłaby się szybko i godziłabym to wszystko.
UsuńCudownego czasu z Maluchem. Co tam blog...poczekamy a Ciebie:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Na bloga tez znajdzie się chwilka :)
UsuńRaz nie zawsze a wnusia tak rzadko widzisz.Naciesz się a później będziesz robiła dalej swoje :)
OdpowiedzUsuńPiękna ta osłonka do tego kwiatuszka i nawet on nie wygląda w niej tak pospolicie.
Dokładnie! Trochę sobie fotek przygotowałam na zapas bo wiedziałam, że on mnie pochłonie :) Osłonka to dół pudełka, które jest jeszcze w Kokon Home.
UsuńCiesz się obecnością żywego sreberka u siebie Lillu...blogosfera zaczeka;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Fakt, moja dziecina czasem uciaprana i znudzona po domu lata jak matka bloguje, ale w końcu ma też ojca:)) Jakoś się w miarę sprawiedliwie dzielimy atencją a i Ziutka ma 4,5 roku wiec na statywy i inne bajery nauczyła się uważać;) A czasem nawet pomoże i chętnie zapozuje żeby fotka "życia nabrała":)))
OdpowiedzUsuńbabcie zawsze 'szaleją' za swoimi wnukami, tym bardziej jeśli na co dzień są daleko.
OdpowiedzUsuńKorzystaj, Lillu, z czasu z malcem :-)
choć będzie mi brakować częstych postów - bo bardzo lubię do Ciebie zaglądać mimo iż nie często zostawiam ślad swojej obecności :-)
Uściski :-)
Taki mały wulkan energii, ale za to ile miłości i szczęścia przynosi ze sobą;) Mieszkanko z mniejszą liczbą bibelotów też ma swoje plusy - łatwiej posprzątać;P
OdpowiedzUsuńJa mam takie dwa małe stwory plączące się pod nogami i nie ma mowy żebym cyknęła fotkę, kiedy są obok. Zawsze albo jedno jest w przedszkolu albo drugie np. śpi. Bo nawet porządek przy tych małych wszędobylskich rączkach to czasem wyzwanie. Ale cóż, w domu się żyje, a nie tylko ogląda "eksponaty". A posty piszę w tzw. międzyczasie;) Pozdrawiam i życzę wspaniałych chwil z rodzinką:)
śliczne kwiatki ! :)
OdpowiedzUsuń