Małe kroczki również prowadzą do celu
Dziś z kubkiem ciepłej herbaty w ręku opowiem o mojej ulubionej filozofii. Na palcach bez gwałtownych ruchów, spokojnie i delikatnie zadbaj o to, by żyć w wymarzonym świecie. Taka postawa jeszcze kilka lat temu była dla mnie nie do przyjęcia. Dlaczego? Bo byłam osobą bardzo niecierpliwą. Albo
teraz albo wcale. Porywałam się zazwyczaj z motyką na słońce, a na
końcu dopadało mnie zmęczeni, zniechęcenie i rozczarowanie tym, co
zrobiłam.
Potem moje życie nagle przewrócono do góry nogami. Zwyczajnie zabrakło mi sił na ambitne plany i wielkie zadania. A nawet na codzienne drobiazgi. Mózg gubił się w ogarnianiu szerokiego planu działań. Miałam tylko dwa wyjścia. Poddać się, popaść w stagnację i dać się pokonać lękowi, że nie dam rady, bo mnie to przerasta. Albo znaleźć wyjście najlepsze dla siebie. Zmuszałam się więc do wykonania jednego konkretnego zadania w ciągu dnia. Jednego!
Coś tam popchnęłam do przodu i uwolniłam siebie samą od wyrzutów sumienia, że nic nie zrobiłam. Robiłam! Powoli, długo, małymi kroczkami! Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku. Zaczęłam ponad dziewięć lat temu wracać do normalności, zmieniać swoje otoczenie, podejmować nowe wyzwania. I trzymam się tej metody do dziś w każdej niemal dziedzinie życia. W moim przypadku się sprawdza! Częściowo efekty tych działań możecie obserwować razem ze mną na blogu i w sklepie.
Nie biegnę, nie dostaję zadyszki. Nie pokonuję maratonu, bo nie mam na to sił. Idę spokojnie w swoim tempie, czasem zaledwie kilka kroków ale ciągle do przodu. W zeszłym roku trafiłam na artykuł w sieci, potem na książkę w Empiku i okazało się, że wymyśliłam coś co już było wymyślone :) W pełni nieświadomie, stosuję się do zaleceń filozofii Kaizen, o której istnieniu nie miałam pojęcia jeszcze kilka miesięcy temu. A mimo to od dziewięciu lat stosuję się do jej zasad. W uproszczeniu oczywiście!
Potem moje życie nagle przewrócono do góry nogami. Zwyczajnie zabrakło mi sił na ambitne plany i wielkie zadania. A nawet na codzienne drobiazgi. Mózg gubił się w ogarnianiu szerokiego planu działań. Miałam tylko dwa wyjścia. Poddać się, popaść w stagnację i dać się pokonać lękowi, że nie dam rady, bo mnie to przerasta. Albo znaleźć wyjście najlepsze dla siebie. Zmuszałam się więc do wykonania jednego konkretnego zadania w ciągu dnia. Jednego!
Coś tam popchnęłam do przodu i uwolniłam siebie samą od wyrzutów sumienia, że nic nie zrobiłam. Robiłam! Powoli, długo, małymi kroczkami! Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku. Zaczęłam ponad dziewięć lat temu wracać do normalności, zmieniać swoje otoczenie, podejmować nowe wyzwania. I trzymam się tej metody do dziś w każdej niemal dziedzinie życia. W moim przypadku się sprawdza! Częściowo efekty tych działań możecie obserwować razem ze mną na blogu i w sklepie.
Nie biegnę, nie dostaję zadyszki. Nie pokonuję maratonu, bo nie mam na to sił. Idę spokojnie w swoim tempie, czasem zaledwie kilka kroków ale ciągle do przodu. W zeszłym roku trafiłam na artykuł w sieci, potem na książkę w Empiku i okazało się, że wymyśliłam coś co już było wymyślone :) W pełni nieświadomie, stosuję się do zaleceń filozofii Kaizen, o której istnieniu nie miałam pojęcia jeszcze kilka miesięcy temu. A mimo to od dziewięciu lat stosuję się do jej zasad. W uproszczeniu oczywiście!
To
filozofia udowadniająca, że wprowadzanie zmian bardzo małymi krokami
jest najskuteczniejszą metodą. Co prawda Kaizen jest wywodzącą się z Japonii filozofią zarządzania w biznesie. Ale przecież nasze życie to osobiste i wyjątkowe "przedsiębiorstwo", którym zarządzamy każdego dnia. Wczoraj mój mąż się zdziwił, że wiem coś na ten temat! On to przerabia na firmowych szkoleniach. A ja realizuję w życiu, bo na rewolucyjne i nagłe zmiany już się nie piszę.
Taka filozofia pozwala zminimalizować nasz lęk przed zmianami i nowymi doświadczeniami. Oszukać naturalne reakcje ssaczej części naszego mózgu, które przy nagłych i dużych zmianach paraliżują naszą kreatywność. Mnie dodatkowo pozwala pokonać moje lenistwo. Bo jestem leniem i do każdego działania muszę się mobilizować :). Gdybym miała naraz przebiec kilkanaście kilometrów, poddałabym się od razu na starcie. A jeśli widzę koniec odcinka, który mam do pokonania to wiem, że jestem w stanie tam dojść. Z nikim się nie ścigać, niczego nie udowadniać, nie rywalizować. Systematycznie i konsekwentnie robić kolejne małe kroczki!
tak, taka filozofia jest najlepsza! wiem coś o tym ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Fajnie, że u Ciebie też działa :)
Usuńmyślę, że często tak właśnie jest, że stosujemy jakieś zasady, filozofie, metody nie zdając sobie sprawy z tego, że one są w ogóle nazwane...ja z metodą małych kroków zgadzam się w całej rozciągłości :) tak trzymaj....a jak widzimy robisz to świetnie! pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Oznacza to, że są życiowe!
UsuńJa mam podobnie. Też idę metodą małych kroków i staram nie zwracać uwagi na to co mówią inni. W dzisiejszych czasach wszyscy gonią jak szaleni i po co? Pozdrawiam serdecznie. Kasia-mazurskie pasje:)
OdpowiedzUsuńMy też gonimy tak naprawę :) W tych dziedzinach, w których to jednak decydują inni. Najczęściej w pracy...
UsuńCzyli robie podobnie :) Ja na to mowie "nie od razu Krakow zbudowano" :) Uwielbiam Twojego bloga, stylizacje, metamorfozy, i choc czern i biel nie sa moja bajka, to uwielbiam na to patrzec, inspierowac sie, lubie te twoj pinterest, jestes piekna osoba Lilla :) Pozdrawiam z Alzacji!
OdpowiedzUsuńhttp://majlook.blogspot.fr/
Jeju, ile miłych słów. Serdecznie ci dziękuję. To budujące :)
UsuńLilla bardzo podoba mi się to co napisałaś..... próbuję się tego uczyć, żyć spokojnie, dążyć do celu powoli.... niestety nie zawsze mi się to udaje, często nadal dominuje we mnie raptus, który chce wszystko zrobić szybko... już.... natychmiast... Są momenty, że ,,100 prac,, robię na raz i chcę, żeby wszystko wykonane było idealnie, a później padam na nos.... Ale mam nadzieję, że powolutku nauczę się metody małych kroczków :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Twój blog, czytam go od dawna, zawsze z prawdziwym zainteresowaniem i dużą przyjemnością.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w odwiedziny , Agness :)
To ja bardzo dziękuję. Mnie też nie zawsze by się udawało ale zwyczajnie mam coraz mniej sił więc natura wspiera w naturalny sposób moja metode małych kroczków.
UsuńJa tez wyznaje taka zasade w zyciu! Moi bliscy nie moga mnie zrozumiec i ciagle nakazuja, abym zrobila cos szybko, w tej chwili, jakby na nic nigdy nie bylo czasu. Dwa lata temu przeprowadzilam sie na stale do USA i od tamtej pory slyszalam tylko "zapisz sie do szkoly ", w tamtym roku wyszlam za maz i ciagle slyszalam dodatkowo "zrob prawo jazdy". A ja robie wszystko po swojemu, malymi kroczkami i jestem szczesliwa, odpowiada mi taki system i co najwazniejsze sprawdza sie, robie ciagle postepy i ciagle mam powod do zadowolenia z siebie i ze swoich "malych sukcesow zyciowych" Zdalam w koncu teoretycznytest na prawo jazdy i mam pozwolenie na prowadzenie samochodu (to jeszcze nie prawo jazdy, ale wszystko w soim czasie), szkole tez juz mam wybrana! :) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki za Ciebie. Trzymaj się swojego, bo to ty wiesz najlepiej czego od życia oczekujesz :) Moja córka marzy o USA. Może dam jej namiar to się dowie u źródła, jak jest naprawdę?
UsuńBardzo cenny dla mnie wpis Lillu...:) Tak właśnie postanowiłam postępować w kierunku realizacji marzeń... Każdy najmniejszy krok się liczy..
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie!
Miło mi w takim razie. Każdy krok w realizacji marzeń jest ich spełnianiem. Nie ma tu znaczenia czy to kroczek, czy wielki skok :)
UsuńJa też "odkryłam" tę metodę jakiś czas temu, tak samo jak Ty nie wiedząc, że to wymyślona i nazwana już przez kogoś filozofia. I u mnie jest lekarstwem na strach przed zmianą i lenistwo. Na lenistwo mam jeszcze jedną metodę - rób od razu, póki mało, bo się potem "zarobisz".
OdpowiedzUsuńNa moje lenistwo ta metoda już nie działa niestety :)
UsuńCiekawie się czytało rzecz warta przemyślenia:-)
OdpowiedzUsuńWarto poczytać na ten temat więcej :)
UsuńWyznaję podobną filozofię życia i dobrze mi z tym...nic na siłę, ale powoli do przodu i to działa !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
To prawda, działa!!!
Usuńno to mamy podobnie bo ja dawniej to z motyką na słońce a teraz powoli z dystansem i do celu :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! U mnie z tym dystansem jest jeszcze kłopot :)
UsuńLill, dziękuję Ci za ten post! Tego mi było trzeba. Nie wdaję się w szczegóły...nie ma co roztrząsać. Po prostu szukam tej książki, bo wiem, że jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńA Ciebie Lill podziwiam i wspieram. Nie pierwszy już raz Twoje przemyślenia i rady trafiają do mnie w idealnym momencie życia.
Uściski ogromne :*
I Udanego weekendu tak na marginesie ;)
Bo chyba mamy więcej wspólnego niż nam się wydaje... Takie mam przeczucie :)
UsuńKOCHANA, JA Z UWAGA PRZECZYTAŁAM TWÓJ WPIS.....JA OD DAWNA STARAM SIĘ ŻYĆ KAżDĄ CHWILĄ.......DROBNYMI KROCZKAMI DĄŻĘ DO CELU. MAM 36 LAT I DOPIERO TERAZ WIEM CO CHCE ROBIĆ W ŻYCIU......KIEDYŚ TE MAŁE KROCZKI, BYŁY ZACIERANE TYM CO INNI POWIEDZĄ, ŻE NIE MOŻNA MARZYĆ, TYLKO PRACOWAĆ I PRACOWAĆ JAK MASZYNA. TERAZ JEST INACZEJ, JESTEM SPOKOJNIEJSZA, ROBIĘ TO CO LUBIĘ, ALE DO TEGO POTRZEBOWAŁAM CZASU I PRACY NAD SAMĄ SOBĄ.....ŚWIETNA REFLEKSJA
OdpowiedzUsuńI WARTO CZASAMI O TYM POMYŚLEĆ. POZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO MNIE NA GREZBIELKA.BLOGSPOT.COM
Oj, moja droga. To ja przy tobie w kompleksy popadnę, bo ja potrzebowałam ponad czterdziestu lat :)
UsuńWiem o czym piszesz. Jestem w tym wszystkim dopiero od 3 lat. Dopiero od nowego roku coś się zaczęło zmieniać. Dajesz niesamowitą nadzieję, bo patrząc na Twój blog i rzeczy które robisz nigdy bym nie pomyślała... Obym też kiedyś tak umiała. Ale przemyślenia mamy bardzo podobne. Uczę się tego podejścia do życia każdego dnia. Od nowa... Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJa myślę, że z oglądu bloga nie widać, że lenistwo to moja cecha główna :) Ale ja się do niej przyznaję, bo z jednej strony spowalnia moje dążenie do celu. Ale z drugiej chroni przed wieloma głupotami, których nie popełnię, bo mi się zwyczajnie nie chce :)
UsuńNo tego na pewno nie widać. Bardziej mi chodzi o to przez co przeszłaś: "Potem moje życie nagle przewrócono do góry nogami. Zwyczajnie zabrakło mi sił na ambitne plany i wielkie zadania. A nawet na codzienne drobiazgi. Mózg gubił się w ogarnianiu szerokiego planu działań"
UsuńNie widać, bo to było ponad 9 lat temu. Szmat czasu to i kondycja lepsza, chociaż pewne ujemne skutki pozostaną mi do końca....
UsuńCudnie, że da się po tym dojść do siebie mimo tych wspomnień
UsuńDoskonale Ciebie rozumiem, również musiałam doświadczyć podobnego kryzysu i teraz wiem, że siły trzeba dzielić, bo inaczej nam ich nie wystarczy. Też nie porywam się na wielkie wyzwania, ale każdego dnia sobie powoli coś tam dłubię i kiedy pomyślę, że kiedyś nie dałabym rady w ciągu całego dnia zrobić nic, to te dzisiejsze moje osiągnięcia są ogromne. Twój blog i sklep są ta piękne, że możesz być z nich dumna, jak widać systematyczność, to jest to :-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :) Systematyczność pozwala mi tworzyć normalność :)
UsuńLila, jaki piękny wpis. Wiesz, doszłam ostatnio do podobnych wniosków. Teraz wiem, że wszystko po kolei, na spokojnie, cierpliwie i systematycznie (z tym mam największy problem). Staram się to wprowadzać w życie, różnie mi to wychodzi, ale i tak jestem jakaś spokojniejsza, choć jeszcze długa droga przede mną :) Kaizen!
OdpowiedzUsuńPS: Przepiękny ten kubek!!!
Moja droga z twoim temperamentem zasada małych kroczków to wyzwanie. Ty jesteś jak wulkan energii :) Trzymam kciuki!
UsuńMetoda znana mi z pracy, ale warta powielania :) i podoba mi się teza z przedsiębiorstwem życiowym. Ja od wielu lat tak uważam i od kilku lat staram się nie gonić, życie za szybko mija...
OdpowiedzUsuńAle fajny ten kubek!
OdpowiedzUsuńBardzo fajny wpis...dobrze jest czasem cos takiego przeczytać. Wiele mi uswiadomilas.
Miło mi w takim razie :)
UsuńCudny kubek (teraz będę wszędzie się za takim rozglądać :)) i jeszcze lepsza filozofia życiowa.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Kubek z Home&You
UsuńPiękny kubeczek. Wszystko pięknie urządzone. Będę codziennie do Ciebie zaglądała. Nie można oczu oderwać od tego wszystkiego. W wolnej chwili zapraszam Cię bardzo serdecznie do mnie http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/ pozdrawiam cieplutko Kaśka
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i serdecznie zapraszam . Chociaż codziennie nie dodaję nowego postu :)
Usuń