O suchym pysku
Przepraszam za drastyczny tytuł, ale dosłownie tak dziś miałam. Zabrałam się za szycie zasłon. Masakra! To, co miałam zamiar zrobić w dwie godziny zajęło mi cały dzień. Coś się pomotało w maszynie do szycia. Rwie nitki co chwila, marszczy ścieg albo tworzy jakieś pętelki. Posprawdzałam wszystko, co tylko mogłam. Niestety bez widocznego skutku. Chyba będę musiała pomyśleć o nowej.
Ta od samego początku działała nie tak. Była nawet po miesiącu reklamowana. Niby zabrali, niby naprawili i odesłali, ale ja nie byłam z niej zadowolona. A teraz to zwyczajnie wściekła na nią jestem! Nie miałam czasu sobie nawet obiadu przygotować. Zresztą ze złości mi apetyt odebrało. Skończyło się na czereśniach i malinach. Efekt pracy w sumie opłakany i dzień stracony.
W zasadzie to powinnam wszytko wypruć i zacząć od nowa. Tylko po co, skoro szyje coraz gorzej. Zresztą tak mnie to wszystko zdołowało, że na długi czas mam dość szycia. Nie tknę tej maszyny! Chyba nie obejdzie się bez wydatku na nową. Szkoda tylko, że teraz ile razy spojrzę na te zasłony, tyle razy podniesie mi się ciśnienie. Jednym słowem - nie był to specjalnie udany dzień. Ale jak mawiała Scarlett O'Hara "Nie będę o tym myślała. Pomyślę o tym jutro”. Udanego tygodnia Wam życzę.
owocowy dzień - dobry na figurę. Tak o tym myśl :) :) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNo właśnie :)
UsuńJa z moją starą maszyną też tak miałam. Myślałam, że mnie piorun trafi, tak się wkurzałam. No i mam nową:)) bardzo udana zmiana:) trzymam kciuki za Twoje szycie!!
OdpowiedzUsuńJa od dawna myślę o nowej i ciągle mam nadzieję, że tej się poprawi :)
UsuńBo dzisiaj jest niedziela i się ODPOCZYWA !!!!
OdpowiedzUsuńNie wszyscy dzielą dni na te do roboty i na te do odpoczynku :) Jak jest robota to robię, jak nie ma to odpoczywam.
UsuńA ja miłą pracę traktuję jak odpoczynek ;) Gorzej jeśli nie idzie po naszej myśli ;)
UsuńOj tak bywa... moja na ten przykład nie szyje dzianiny. Zanim to zrozumiałam i zaakceptowałam nieźle się narzucałam mięsem ;) Pozdrawiam upalnie:)
OdpowiedzUsuńAle bawełnę to każda chyba szyje? Wiem, że nie radzi sobie z trudniejszymi tkaninami więc wybieram te najłatwiejsze w obsłudze :)
UsuńWitam, miałam taki sam problem ze swoją maszyną, również rwała nić i pętelkowała. Problem zniknął gdy ją przeczyściłam, może trzeba też naoliwić. Może to pomoże :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję bardzo. Zaraz się za to zabiorę :)
UsuńDla mnie szycie zasłon, to wyższa szkoła jazdy, tym bardziej Cię podziwiam ;)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Dzięki ale to miało być tylko kilka prostych szwów :)
UsuńPamiętam jak kiedyś miałam kłopoty ze swoją maszyną, rwała nitkę, łamała igły, chyba 11 sztuk poszło jedna po drugiej! Ale tak się zawzięłam, że musiałam skończyć szycie:P Nie wyszło idealnie, ale przynajmniej miałam satysfakcję, że mnie "głupia" maszyna nie pokonała. Tylko igieł szkoda...;)
OdpowiedzUsuńJa też się zaparłam :)
UsuńNa pewno dzisiaj będzie lepiej:-) pracowita pszczółko:-)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :) Tym bardziej, że maszyna już schowana :)
Usuńsplontane nitki potrafia niezle zespuc dzien.. wiem cos o tym . a najbardziej na swiecie nie lubie pruć... :) zycze poprawienia stosunków z maszyną ;) i zmoczenia pyska ;)
OdpowiedzUsuńBoskie miseczki, love it... buziaki Lilla
OdpowiedzUsuńale przynajmniej piękne zdjęcia czereśni udało Ci się zrobić :)
OdpowiedzUsuńZnam to uczucie, po takich zmaganiach nie tknęłam maszyny bardzo długo :) Warto zanieść ją do punktu naprawczego, tam fachowo naoliwią, ustawią wszystko, przeczyszczą i będzie dobrze działać...ja za podobna usługę zapłaciłam 60 zł wraz z wymianą jakiejś sprężynki :) Zazdroszczę zapału i pracowitości :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedy dostałam swoją maszynę,też się wściekałam...ale ja próbowałam nawiązać nić porozumienia z nią ;P Może trzeba ją przeczyścić?
OdpowiedzUsuńOj, chyba na zdjęcia zasłon nie ma szans...miłego tygodnia zatem :)
OdpowiedzUsuńTeż czasami mam taki dzień, że plany są, chęci są, a przedmioty odmawiają posłuszeństwa:) I wtedy moje motto brzmi , jak u ciebie. Nawet mam go na blogu wypisane, abym nie zapomniała:) pozdrawiam ciepło aga
OdpowiedzUsuńOj, skąd ja to znam :) Też przeżywałam godziny frustracji przy plączącej maszynie. Koszmar. Ale koniec z tym. Dostałam ana urodzinki nową i teraz mogę szaleć :)
OdpowiedzUsuńOdpukać w niemalowane, jak dotąd moja maszyna nie dała mi powodów do skoków ciśnienia:-) i oby tak dalej.Choć dzień wypełniony czereśniami i malinami nie zdaje mi się jakis tragiczny(wręcz pyszny) ;-), to rozumiem nerwy.....Tekst Scarlett O'Hara trafiony w dziesiątkę. Sama czasem powinnam go sobie powtarzać....
OdpowiedzUsuń