Przyjemność z jazdy samochodem
Jest taka stara maksyma: "Siej myśli - zbieraj działanie. Siej działanie - zbieraj nawyk. Siej nawyk - zbieraj charakter. Siej charakter - zbieraj los." Wiem z doświadczenia, że na wprowadzenie tego w życie nigdy nie jest za późno. Kiedy ćwiczymy coś dzień po dniu przez miesiąc, utrwalamy w sobie nawyk robienia tego. Zmieniają się połączenia neurologiczne w mózgu , a czynność ta wchodzi nam dosłownie w krew.
Nie wiem, czy wspominałam, że prawo jazdy zrobiłam mając 19 lat i na tym się skończyło. Przez kolejnych 25 lat nie miałam odwagi siąść za kierownicą. Pewnie dlatego, że miał mnie kto wozić. Potem się okazało, że mąż i samochód odchodzą daleko i trzeba na szybko dokonać wyboru. Albo zebrać się na dowagę, albo do końca życia korzystać z komunikacji publicznej. W związku z tym, że jestem typem niezależnym wybrałam pierwsze rozwiązanie. Kupiłam samochód i w wieku 40+, bez dodatkowego kursu jazdy, postanowiłam zrealizować się jako kierowca.
Wsiadłam do samochodu z duszą na ramieniu. Bo warunki psychomotoryczne już nie te i drogi po tych 25 latach zupełnie inne. Uczyłam się jeździć po niemal pustych ulicach, a teraz jezdnie wypchane po brzegi. Dojechałam gdzie chciałam, a przy wysiadaniu nogi miałam jak z waty. Kolana gięły mi się we wszystkie strony i pot spływał po plecach. Zastanawiałam
się jak ja opanuję te wszystkie czynności, które trzeba wykonać w
trakcie prowadzenia samochodu z postrzeganiem otoczenia i znaków
drogowych.
Bo na początku skupiałam się tak na technice jazdy, że nie wiedziałam, czy w ogóle po drodze były jakieś znaki. Bardzo długo prowadzenie samochodu było dla mnie zajęciem bardzo stresującym. No ale sama sobie byłam winna. Kto późno zaczyna, ten się dłużej oswaja. Mimo
to postanowiłam, że się nie poddam i nie ulegnę lękowi. Uwierzyłam, że mój
czterdziestoletni mózg jest zdolny do wytworzenia tych nowych połączeń. I
oto po tych kilku latach jazda samochodem zaczęła mi sprawiać
przyjemność. Nowe do niedawna czynności weszły w krew i nie potrzebują
już stu procent mojej uwagi.
To co wydawało mi się niemożliwe, stało się normalne. Nie jestem zwolenniczką powiedzenia, że życie zaczyna się po czterdziestce, bo ono może się zacząć w każdym innym momencie. Wiem za to jedno. Życie na pewno nie kończy się po czterdziestce i na nowe nigdy nie jest za późno! Nie boję się nowego i chyba tylko w wyborze zestawienia black&white trzymam się ciągle tego samego. Ale dlatego, że to lubię, a nie dlatego, że się boję spróbować czegoś innego. Zresztą zestawienie tych skandynawskich koników i tacy wyjątkowo mi się podoba. Zastanawiam się ostatnio jaką czynność mogłabym robić , a nie robię na co dzień? Jaki nawyk powinnam zacząć wprowadzać w krwioobieg? Czy wy macie coś takiego? Może warto zacząć tworzyć te nowe połączenia w mózgu i po miesiącu podzielić się wrażeniami z realizacji tych planów?
Lubię, podziwiam i będę wpadać częściej :) Brawo za odwagę! Ja mam taki sen po którym budzę się mokra: jadę samochodem bez prawa jazdy i zawsze łapie mnie policja. Zanim jednak mnie łapią przeżywam katusze na drodze! Rozumiem więc czym musiało być odnowienie nawyku jazdy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam serdecznie :)
UsuńNo swietna historia!!!tylko dlaczego tak dlugo zwlekalas?przeciez jazda samochodem to super frajda:-) moja ciocia zrobila prawko grubo po 50-tce, kupila auto I teraz smiga jak szalona:-) pozdrawiam Cie goraco I zycze szerokich drog:-)
OdpowiedzUsuńZwlekałam bo zawsze znalazł się jakiś pretekst. Teraz sama tego żałuję :)
UsuńFajnie, że śmigasz po drogach:))
OdpowiedzUsuńŚmigam to tylko po niemieckich autostradach :)
Usuńgratuluję! wspaniałe nastawienie i człowiek może wszystko:)
OdpowiedzUsuńPrawie wszystko :)
UsuńLilla wspaniały post, daje wiarę i nadzieję w to, że czasami rzeczy z pozoru niemożliwe stają się możliwe :))) wystarczy tylko chcieć i próbować! :) super - ciesze się razem z Toba i serdecznie gratuluję odwagi i samozaparcia, które się opłaciło.
OdpowiedzUsuńuściski!
Trzeba było zabrać się za to kilkanaście lat wcześniej :)
UsuńWielki szacunek dla Ciebie! Pięknie powiedziane i wykonane:-) Bravo. K.
OdpowiedzUsuńBardzo ci dziękuję :)
Usuńmiałam podobnie. tylko mnie zdążyli jeszcze wystraszyć zaraz po odebraniu prawa jazdy. Dłuższa historia. Grunt, że ruchu w mieście bałam się jak ognia. Obserwacja co się dzieje w koło i zmienianie biegów było ponad moje siły. Aż odkryłam automaty. Kupiłam 14-letnią (dziś 21) Toyotę i poszło. Co prawda do Warszawy sama sie nie ruszę, ale po moim mieście śmigam i nie muszę się prosić o pomoc.
OdpowiedzUsuńJa radzę sobie i z automatem i skrzynią manualną. To dobrze, że się mimo wszystko nie wystraszyłaś na amen :)
UsuńJa podobnie zrobiłam prawo jazdy i nie jeździłam , potem wsiadłąm po prawie 7 latach i pamiętam dobrze początki. Starałam się jeździć tak aby być na pierwszeństwie aby nie zatrzymywać się na skrzyżowaniu, albo na taka drogę na której nie ma górki, hi hi hi. Teraz jeżdżę pewnie z 15 lat i przerażają mnie duże miasta ale tam jest sama bardzo rzadko. Nie wyobrażam sobie życia na wsi bez samochodu. Chociaż miasto niedaleko. Dzieci do szkoły, zakupy itp.
OdpowiedzUsuńWarto stawiać sobie cele i dążyć do nich, teraz takim moim celem jest przygoda z drewnem , zobaczymy. pozdrawiam
Ciekawi mnie ten twój "drewniany" cel :)
UsuńMasz absolutną rację! Warto cały czas ćwiczyć umysł, uczyć sie nowych rzeczy, podejmować wyzwania. Ja mam bliżej do 50-tki ale mocno w to wierzę, że będąc ciągle aktywna nawet w wieku 70 lat dłużej zachowuje się świeżość umysłu i młodość. Przykładem jest moja mama która w wieku 70 lat nadal prowadzi samochód, bardzo dużo czyta, pochłania wiedzę te historyczna i te popularno naukową a ostatnio dostała od nas komputer i właśnie zaczęła z niego korzystać.
OdpowiedzUsuńBrawo dla mamy! :)
UsuńGratuluję, muszę dać przeczytać córce- też zrobiła 2 lata temu prawko i nie jeździ.
OdpowiedzUsuńA ja to chyba muszę zacząć ćwiczyć, bo zdrowie niby ok, figura też, ale kondycha przy mojej czterdziestce...... kiepsko, oj kiepsko. Ale jak przeżyć ten pierwszy miesiąc zanim te połączenia powstaną to nie wiem :-)
Pozdrawiam
Ja swoje też namawiam żeby się za to zabrały bo życie bywa nieprzewidywalne i dobrze mieć takie umiejętności na wszelki wypadek :)
UsuńKochana życie Twoje dopiero się rozwija!
OdpowiedzUsuńkiedy Mąż który mnie wszędzie woził zmarł miałam 64 lata i co? jeżdżę samochodem i wcale nie powiem że moje życie się skończyło.Trzeba dalej życ i przystosować się do nowego życia.
Powodzenia w jeżdzie i buziaki
Jestem pełna podziwu dla ciebie. To kolejny dowód na to, że dobrze jest być przygotowanym na bardzo różne wypadki życiowe.
UsuńNa naukę nigdy nie jest za późno,wystarczy chcieć! Ja miałam podobnie,też nie siedziałam za kółkiem z 10 lat i nagle zostałam z dnia na dzień postawiona przed faktem,że będę musiała jeździć.Dziś po kolejnych 10 latach nie wyobrażam sobie życia bez auta,to właśnie w nim najszybciej się odstresowuję i uspokajam.Im dłuższa trasa tym lepiej i chyba nawet jestem dobrym kierowcą :)))
OdpowiedzUsuńTrening czyni mistrza. Jak widać czasami przymusowa sytuacja jest najlepszym nauczycielem :)
UsuńPodobno nauka jezykow jest najlepszym treningiem dla mozgu a co do jazdy samochodem to gratuluje. Mnie sama jakos nie ciagnie do tego i czuje ze zapewne rowniez bym miala nogi z waty :)
OdpowiedzUsuńMnie nie ciągnęło latami, a teraz żałuję że wcześniej się za to nie zabrałam. A poza tym kiedy zostałam sama musiałam poszukać dodatkowej pracy. Bez samochodu nie dałabym rady tego ogarnąć czasowo :)
UsuńPost- świetny! Dałaś mi do myślenia, a maksymy nie znałam, ale zaraz przepiszę ją do mojego notatnika i stanie się jedną z ważniejszych dla mnie. Podziwiam Cię za odwagę, tyle lat nie jeździłaś i dałaś radę, więc myślę, że jest na tym świecie mało "rzeczy niemożliwych" dla Ciebie! Pozdrawiam ciepło i dziękuję za wspaniały, mądry post! Agnieszka:)
OdpowiedzUsuńMiło mi to czytać. Pewnie, że są rzeczy niemożliwe, ale zanim człowiek się podda, warto spróbować czy da radę :)
UsuńGratuluję odwagi :) Mnie mąż ciągle męczy żebym robiła prawko .Kiedyś zapał do jazdy miałam większy,nawet trochę przyuczałam się pod kierownictwem i okiem męża ale teraz jakoś wydaje mi się,że nie ogarnęłabym tego wszystkiego a poza tym obecne testy na prawko ponoć są straszne ;[
OdpowiedzUsuńE tam! Skoro inni zdają to dlaczego ty miałabyś nie zdać? Ja zostałam bez męża bo postanowił zmienić swoje życie, Jaga (patrz wyżej) bo owdowiała. Nie wiesz, co tam jest ci pisane więc może lepiej się zmobilizować teraz?
UsuńJa zaczelam sie uczyc jazdy na nartach po 40cie. Nie jest to latwe, szczegolnie, ze nie da sie cwiczyc codziennie. Zaczelam kolejne studia, nowa, inna prace. Sa momenty, ze jest trudno, ale tez ciekawie, inaczej, ekscytujaco. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA bez tego nie byłoby trudno? Brawo za tyle zmian i nowości :) Podziwiam. Ja po 40 nauczyłam się jazdy na rolkach. Chociaż dobrze jeździłam kiedyś na łyżwach więc to nie była nauka od podstaw. Teraz niestety ze względu na przepuklinę kręgosłupa nie mogę tego robić
UsuńTo czego nie znamy zawsze wydaje nam się *groźne* ,
OdpowiedzUsuńa jak to poznamy , polubimy, nie wyobrażamy sobie życia bez tego :*** Po pewnym czasie staje się codziennością . Życzę Ci tego :**
W tym przypadku już się stało codziennością. Dziękuję :)
UsuńCiszę się, że napisałaś ten post - może kiedyś się odważę. Mam prawo jazdy od 15 lat i od 14 nie jeżdżę :/ na samą myśl się stresuję.
OdpowiedzUsuńNo to nie czekaj dłużej, bo potem będzie jeszcze trudniej. Warto przełamać własny strach :)
UsuńJa, podobnie jak ty zaczęłam jeździć przed 40, mimo, że prawko miałam od 17 roku życia. I tak jeżdżę już ponad rok, cudowne uczucie być niezależnym, ale mimo wszystko lęk przed zmianą pasa ciągle gdzieś się czai :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa boję się już tylko cofania w ciasnych miejscach :) Ale i nad tym pracuję
UsuńWiem co to znaczy stres za kierownicą. Ja po zrobieniu prawa jazdy nie jeździłam tylko kilka lat, ale i tak jak wsiadłam do auta, to przeżywałam koszmar. Zawsze ktoś musiał ze mną jeździć, żebym się mniej stresowała. Ale zmusiłam się, nie miałam wyjścia i tak trwało to chyba z pół roku, aż się zupełnie odstresowałam. Teraz pojadę wszystkim i wszędzie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie! Ten brak wyjścia sprawia, że strach da się pokonać :)
UsuńNo i super! tak trzymać. Wiadomo nie od dziś: chciec to móc♥
OdpowiedzUsuńI nie szukać wymówek :) Strach to żaden powód!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWpadłam tylko na chwilkę, ale zostaję na stałe. Wciągnęłaś mnie swoim blogiem na dobre. Cudownie tu, zagoszczę na dłużej :)
OdpowiedzUsuńNiezwykle mi miło :) Mam nadzieję, że się nie znudzisz :)
UsuńWitaj! Post super- ja prawo jazdy zrobiłam półtora roku temu. Całe życie sobie wmawiałam że nie zrobię bo jestem za nerwowa, nie opanuje tego. Aż w końcu po czterdziestce stwierdziłam - bo jeśli teraz nie to kiedy, skąd wiem że się nie nadaje jeżeli się nie przekonam? Zrobiłam -ale jeździłam rzadko, ze stresem na ramieniu , dopiero ostatnio jeżdzę częściej i myslę o kupieniu autka,
OdpowiedzUsuńPo cztrerdziestce też zaczęłam jeździć na nartach, chodzić po górach, uprawiać fitness :-) pozdrawiam
Ekstra blog! Trafiłem tu całkiem przypadkowo, ale cieszę się. Dołączam do grona stałych czytelników już dzisiaj! :)
OdpowiedzUsuńZawsze jest czas by zacząć żyć ;)
OdpowiedzUsuńJazda samochodem jest wspaniała! Mógłbym jeździć cały czas :D Tylko skąd ja wezmę pieniądze na paliwo?:)
OdpowiedzUsuńKażdy facet lubi jeździć samochodem. Ja często wsiadam w auto i jeżdżę po mieście bez celu. Mam ogromną frajdę podczas jazdy swoim autem.
OdpowiedzUsuńGratuluje Ci postępów.
OdpowiedzUsuńSamochód znacznie ułatwia życie, więc na dobre Ci wyszła ta decyzja :)
Super!
Samochód to super sprawa. Bez niego źle - zostają jeszcze wtedy autobusy albo taksówki - na całe szczęście ;)
OdpowiedzUsuńBez samochodu to już ani rusz, jednak to jest wygoda :)
OdpowiedzUsuńJak ktoś czerpie przyjemność z jazdy samochodem, to ma w życiu dużo łatwiej ;) Fajny artykuł - pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńPolecam www.albar.krakow.pl - nauczyłam się dobrze jeździć samochodem, a co ważniejsze bez trudu zdałem egzamin.
OdpowiedzUsuńPrzyszłych kierowców też trzeba uczyć przede wszystkim przepisowej jazdy i bezpiecznej, aby unikać mandatów. Jeśli jednak się one zdarzą, to można skorzystać sobie z pomocy strony onliny https://zaplacmandat.pl która służy do szybkiego opłacania wszystkich mandatów.
OdpowiedzUsuńRóżnie bywa to z tymi mandatami i ich otrzymywaniem, ale jeśli już się zdarzy, to koniecznie trzeba wejść sobie na stronę https://zaplacmandat.pl Tam można opłacić mandat szybko, z niską prowizją i bez stania w kolejkach. Korzystajcie!
OdpowiedzUsuńMnie "kurs samochód" kojarzy się tylko z jednym, ponieważ aktualnie jestem na etapie poznawania prawa jazdy. Zaznajomiłam się również z tym, jak płacić mandaty, ponieważ poznałam system https://zaplacmandat.pl i koniecznie musicie sobie na niego zerknąć. Warto z niego korzystać, jeśli zdarzy nam się jakikolwiek mandat.
OdpowiedzUsuńDzięki, że podzieliłaś się swoimi doświadczeniami. Naprawdę niezliczone rzesze kobiet i nie tylko, były lub tkwią dalej w takim samym lęku i niepewności przed ponownym prowadzeniem auta. Nie można powiedzieć, że każdy od pierwszych minut za kółkiem czuje się jak ryba w wodzie. Jednak dzięki systematycznej jeździe, wierzę, że naprawdę każdy może odkryć jak samodzielne prowadzenie auta może nie tylko być przydatne, ale też i przyjemne :)
OdpowiedzUsuńBezpieczna jazda zgodna z przepisami to podstawa dobrego kierowcy. Umiejętności oczywiście również mają duże znaczenie.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię jeździć samochodem i jeśli jest to nawet długa trasa to mi to nie przeszkadza. W sumie jak jeszcze niedawno czytałem na stronie https://kioskpolis.pl/oszczedna-jazda-samochodem/ to nawet wiem na co zwrócić uwagę w przypadku oszczędnej jazdy. Na pewno można sporo zaoszczędzić.
OdpowiedzUsuńDobra szkoła jazdy? Polecam www.albar.krakow.pl – znakomita!
OdpowiedzUsuńJa mam średnio przyjemność z jazdy autem, ale za to mąż lubi więc jak wypożyczamy pojazd to on prowadzi :)
OdpowiedzUsuń;)
OdpowiedzUsuń