Krzątam się
Krzątam się, to znaczy usiłuję coś zrobić poza malowaniem. Od wdychania oparów farby jestem już lekko otumaniona. Od biegania w chłodzie, bo otwarte okno, lekko umarznięta. Miałam ambitny plan zamalowania niemal wszystkiego, ale w zasadzie mam chwilowo dość.
Kolejne warstwy schną, a ja coś tam usiłuję poprzestawiać i zmienić. Potem biorę szlifierkę i pylę wokół, żeby wyrównać przed położeniem następnej. Maluję i znowu chwila na inne zajęcie. Momentami myślę, że jednak lepiej było pojechać i kupić nowe. Chyba na meble w pokoju zabraknie mi odwagi.
Żeby nie zdziczeć od tego machania wałkiem i szlifowania zabrałam się za dodatki w przedpokoju. Trochę pochowałam, trochę pozmieniałam, trochę dostawiłam. Zrobiło się jaśniej bo postawiłam głównie na biel i srebro. Z kilkoma czarnymi elementami.
Zajmowałam się też otwieraniem drzwi Panom kurierom. Jedni zabierali paczki z zakupami z Kokon Home, inni przynosili zakupy mojej córki i moje. Swoje pokażę przy odpowiedniej okazji. Bo kupiłam coś, co od dawna chciałam mieć, ale też muszę przemalować. Cholerka! I wymienić ten kawałek podłogi pod drzwiami.
Drzwi wejściowe przemalowałam już dawno, pewnie pamiętacie. Na kolor identyczny jak ściana i to był dobry pomysł. Machanie wałkiem zajmuje ręce ale uwalnia mózg więc sobie planuję kolejne zmiany. Pytanie tylko, kiedy ja dam radę je zrealizować? Zawsze mi się wydaje, że wszystko pójdzie o wiele szybciej. Niestety ostatecznie zajmuje mi to znacznie więcej czasu.Coraz więcej! Chyba siły już nie te.
Zdecydowanie wolę moment, kiedy już wszystko jest zrobione i cały ambaras polega jedynie na ustawianiu dekoracji. Ale żeby te dekoracje sobie podziwiać to najpierw trzeba się nieźle napracować. Jest oczywiście drugie, szybsze i lżejsze, ale bardziej kosztowne wyjście.
Pomyślałam jednak, że skoro tak podoba mi się ten skandynawski styl to trzeba się również dostosować odrobinę do protestanckich cnót głównych: słynnej już pracowitości i oszczędności. No to sobie pracowicie maluję, oszczędzam bo nie kupuję nowych i nie wyrzucam tego, co się jeszcze nadaje. Na dodatek mam wrażenie, że te moje stare meble są jakościowo lepsze zdecydowanie od tych nowych, które mogłabym kupić. Ale ogólnie rzecz biorąc odwaga na malowanie reszty mnie opuściła.
Mi właśnie dlatego brakuje odwagi na przemalowanie posiadanych już mebli- i tu nie chodzi o lata, wigor i siły tylko o to, że takie przemalowania to ogrom pracy i czasu. Ale trzymam kciuki za Ciebie, na pewno dokończysz to co zaczęłaś i pewnie kolejne meble też trafią pod pędzel.
OdpowiedzUsuńTo prawda! Jeśli to ma być zrobione starannie to trzeba się trochę napracować.
UsuńPiękne wnętrze....
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńHi Lilla,
OdpowiedzUsuńwhat a beutiful place!
Take care
Elisabeth
Thank you very much for your visit and comment
UsuńPrzemalowanie mebli i to kilku to wbrew pozorom nie łatwa sprawa.Ale efekty potem są powalające dlatego warto się pomęczyć ;)
OdpowiedzUsuńMiłego weekendu!
Ja się właśnie najbardziej boję, że ten efekt mnie rozczaruje ;)
UsuńSpokojnie dasz radę! Tylko nie rzucaj się na hurra, ale daj sobie troszkę czasu na pracę i odpoczynek w miedzy czasie. Ja malowałam swoje meble kilka... miesięcy. To tez troszkę za długo, ale cóż... powiedziałam sobie: nie wszystko na raz.
OdpowiedzUsuńWiem. Tylko ja niecierpliwa jestem :)
UsuńNo co Ty dasz radę, nie kupuj maluj sama. Ile to daje satysfakcji no i oszczędności. Masz rację co do tego, że jakość dzisiejszych mebli jest gorsza. Pomaluj troszkę i odpoczywaj wrzuć na luz i znowu do wałeczka trochę Ci dłużej zejdzie ale będziesz zadowolona bo zrobisz tak jak chcesz. Nie zawsze można kupić coś co spełnia w 100% nasze oczekiwania. Dziękuję za gratulacje. Cieplutko pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA jak będzie kiepsko to co ? Dzięki za wsparcie :)
UsuńPrzy twojej dokładności nie może być kiepsko.
UsuńTrzymaj się tam Lil (wałek tez trzymaj! ). Czekamy na efekty :) a papierowy kapelusz masz? :)
OdpowiedzUsuń:) A ja myślałam, że kapelusz to potrzebny przy malowaniu sufitów żeby na łeb nie kapało :) A ja czworakach maluje to, co na podłodze leży :)
UsuńPięknie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńWspaniały blog i wspaniałe rzeczy tutaj pokazujesz. Sama jestem w trakcie remontu i wiem jak to jest jak ręce zajęte a w głowie kłębią się myśli niespokojne co by tu jeszcze zmalować :)
OdpowiedzUsuńNie poddawaj się, zwolnij trochę ... przecież to nie zawody, a pospiesz jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł :D
Pozdrawiam cieplutko
Munia
Dziękuję za odwiedziny i komentarz. Byłam już u ciebie, widziałam i będę wpadała z rewizytami :)
UsuńAlez Ty jestes pracowita:))
OdpowiedzUsuńTo ostatnia rzecz jaką bym o sobie pomyślała :) Jestem zodiakalnym lwem i uważam, że wzorcowo leniuchuję, tak jak one. Z "miłego cienia" wygoni mnie tylko ważna potrzeba :) Ale bardzo dziękuję za ten komplement :)
UsuńTak już jest z tym malowaniem że trzeba poczekać, ale jaki efekt końcowy ;***
OdpowiedzUsuńWspaniałej niedzieli , odpocznij i w poniedziałek małe malowanie - powodzenia
To prawda, dziękuję
UsuńMiłe takie krzątanie :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńprzedpokój rewelacyjny , bije od niego takie ciepełko !! jak najbardziej warto było się napracować
OdpowiedzUsuńW przedpokoju to tylko ściany i drzwi przemalowałam :)
UsuńMoja Droga wytrwałosci życzę, zobaczysz, że w końcu doczekasz się upragnionego efektu i wówczas usiądziesz zrelaksowana i będziesz napawać się własnoręcznie zrobionym pięknem, zapomnisz wówczas o trudach i będziesz szczęśliwa, że sama tego dokonałaś.
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieję. Bo bardziej boję się, że pojadę i szybko kupię nowe meble :)
UsuńWitaj! Ale pięknie u Ciebie! Czekam na efekty Twojej pracy, na pewno będzie co podziwiać! Trzymam kciuki za to, żeby chęci i energia Cię nie opuszczały. Pozdrawiam:) Agnieszka
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńPowodzenia w dalszym malowaniu, efekt na pewno będzie super :)
OdpowiedzUsuńpiękny masz przedpokój :)
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję :)
UsuńPieknie u Ciebie w przedpokoju:) a srebrna szyszeczka cudna jest!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńAleż Ty masz ten przedpokój wspaniały!!!!! a o zwątpieniu w trakcie malowania coś wiem...za to efekt na pewno po tych wysiłkach będzie wspaniały!!! trzymam kciuki;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Zobaczymy. Dzięki :)
UsuńLilla cudny masz ten przedpokój i jakie genialne zdjęcie z Tobą w roli głównej! dobrze znów Ciebie zobaczyć:)))))) drzwi przemalowałaś fantastycznie. Też za mną chodzi takie malowanie, ale to na wiosnę, razem ze ścianami...:)
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki za kolejne metamorfozy, a widzę, że pomysłów nie brakuje. oby tylko siły tez były:*:) buziaki
Ciekawa jestem jaką kolorystykę wybierzesz :)
UsuńNo i tak trzeba...Tylko nie zapominaj o zdrowiu...Bo ono jest tylko jedno....Fajna aranżacja...Pa...
OdpowiedzUsuńNie zapominam, dlatego tak mi to wolno idzie :)
UsuńPani mieszkanko jest idealne. :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :)
UsuńLilla, a jaką farbą malujesz?? Też chcę się zabrać za malowanie mebli i innych cudów i szukam dobrego produktu.
OdpowiedzUsuńW tej chwili zabrała się za stół w kuchni. W związku z tym, że pomalowałam również blat i to musi być odporne kupiłam farbę Tikkurila do drewna i metalu. Malowałam nią wcześniej drzwi wejściowe i naprawdę nic się nie rysuje i nie odbija. Tą farbą pomalowałam również fronty szafek w kuchni. Co prawda ona nie jest akrylowa i nie wygląda tak delikatnie jak akryl. Po głowie chodzi mi pomalowanie mebli w saloniku ale się boją, że nie będą ładnie wyglądały. Ni i tutaj mam spory dylemat bo szlifowania do gołego drewna sobie nie wyobrażam.
UsuńJa się właśnie zastanawiam nad farbami Chalk Paint Annie Sloan, nimi można malować bez szlifowania, ale nie jestem pewna, czy efekt będzie dobry jeśli nie chcę postarzać mebli... może na Tikkurila to lepszy wybór...
UsuńJest pięknie! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńŚwietny ten kąt z drzwiami,bardzo mi się podoba i Ty jak super ubrana :))) Takie ciepłe buciki by mi się też przydały.
OdpowiedzUsuńJa zmarzluch jestem :) Dlatego taka poubierana :)
Usuń