Na przekór jesieni - wspomnienie z wakacji cz.1
Co prawda za oknem pogoda jeszcze raczej letnia niż jesienna ale jednak... Podczas wieczornych spacerów z psem czuję zapach nadchodzącej wolno prawdziwej jesieni. Ja wielbicielka lata trzymam się go najdłużej, jak się da. I dlatego dopiero teraz nadszedł czas na moje wakacyjne wspomnienia. A działo się w tym roku! Oj działo! Dlatego relacja będzie w częściach. Dziś część pierwsza. Wyprawa chorwacka. Wybraliśmy się samochodem więc mogliśmy obejrzeć to, co nas interesowało. Bez pośpiechu i wariactwa na lotniskach, z noclegiem na Węgrzech. Pierwszym punktem wartym obejrzenia były Jeziora Plitvickie. Polecam!
Dobrze przygotowana, piękna trasa spacerowa. Przejrzysta woda, chabrowe jeziora i niesamowita zieleń. Pogoda była dla nas wyjątkowo łaskawa. W pochmurny dzień widoki pewnie byłyby gorsze.
Nocleg zaklepaliśmy sobie w miejscowości Jesenica. Mały hotel w zatoce portowej. Taki był widok z okna, kiedy wreszcie po całym dniu chodzenia dotarliśmy na miejsce. Letnia noc... Ach!

Jesienne kolory ale nastrój w pełni letni. Istny szekspirowski sen nosy letniej. Hotel miał być blisko Splitu bo to miasto mieliśmy jako pierwsze na trasie. Starówka niepowtarzalna ale i tłok wyjątkowy. Mimo to aż tańczyłam z radości... I dlatego wszystko jest krzywe na fotce.
Kolejne dwa noclegi wypadły w serbskim miasteczku Trebinje. Ceny noclegów w chorwackich hotelach były raczej dla krezusów. A tak była dodatkowa przejażdżka górskimi serpentynami. Pół godziny od Dubrownika. Przemiły personel, pyszne jedzenie i wygodny pokój. Wokół placu, przy którym stał hotel, rosły wiekowe, prześliczne platany, które usiłuje uwiecznić na fotografii.


Obiegłam starą fontannę aż dwa razy. Pierwszy w ramach dziękczynienia, że mogę tam być. Drugi, zgodnie z legendą, żeby spełniło się marzenie. Wybrałam tylko jedno żeby łatwo było stwierdzić czy się spełni. Zobaczymy!
Urok starych uliczek. Można stać i gapić się godzinami. Oczywiście pod warunkiem, że nie przeszkadza to tym, na których się gapię. Bo pewnie myślą, że zaglądam im do talerza...

I ostatnie spojrzenie na miasto i morze z murów. Tu byliśmy tylko przejazdem. Stacja docelowa to Czarnogóra... ale to już troszkę inna historia.
przepięknie, zdjęcia w pełni oddają urok tych miejsc.
OdpowiedzUsuńCudnie!!!
OdpowiedzUsuńMoje miejsca:))))))) Aż szkoda że to już po.....zostały wspomnienia i zdjęcia:)))
Coś jest magicznego w tych miejscach, ciągną tam myśli, my już drugie wakacje z rzędu grzejemy sie w dalmackim słoneczku........ale czas na zdobywanie nowych lądów:))))
Alez fantastyczna wyprawa! Zdjecia, wspomnienia masz swietne. Niesamowite widoki! No i Ty w bialej sukience, pieknie:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Lilla ale wspaniale spędziłaś wakacje! ;)
OdpowiedzUsuńAle cudnie!!! :)))
OdpowiedzUsuńJakie piękne zdjęcia, wyprawa i opowieść.
OdpowiedzUsuńFantastycznie się czyta takie opowieści.