Monaster Rilski - Pierwszy przystanek na wakacyjnej trasie
Zdecydowanie bardziej lubię te wyjazdy, które odbywamy własnym samochodem. Może to i bardziej męczące, ale podczas lotu samolotem traci się mijane po drodze atrakcje. Co prawda mój kręgosłup źle znosi długie siedzenie w samochodzie, jestem w stanie z zaciśniętymi zębami znieść tę niedogodność. W najgorszym wypadku posiłkuję się lekami przeciwbólowymi.
Tym razem pierwszym dłuższym przystankiem na wakacyjnej trasie była Bułgaria. Zatrzymaliśmy się w małym hotelu na uboczu, żeby zobaczyć jedno z najciekawszych miejsc w tym kraju. Hotel jak widać nie powalał, ale miał cudną restaurację na wolnym powietrzu.
I pyszne jedzenie. Nie jesteśmy w stanie odmówić sobie sałatki szopskiej. To charakterystyczny dla kuchni bułgarskiej rodzaj sałatki, przyrządzanej z pokrojonych ogórków, pomidorów, papryki, cebuli z dodatkiem słonego sera (specjalny bułgarski ser szopski - solankowy ser owczy).
Jeśli kiedykolwiek marzyliście, by poczuć się jak w prawdziwej baśni,
proponuję wybrać się do Bułgarii, by odwiedzić słynny Monaster Rylski. Jest jednym z najbardziej interesujących miejsc w Bułgarii, jednym z najpiękniejszych i z pewnością jednym z najbardziej znanych.
Monaster Rilski leży na południowych peryferiach północno-zachodniej
części gór Riła, przy ujściu Druszliawicy do Rzeki Manastirskiej. Jest
to największy klasztor w Bułgarii i w świadomości Bułgarów stanowi
prawdziwą narodową świętość. Ten mały ludzik na pierwszym planie to ja.
Taka nasza Jasna Góra. Został założony w X w. przez pustelnika, św. Iwana Rylskiego, w miejscu
odległym o ok. 4 km od dzisiejszej lokalizacji. Obecne położenie
klasztor zawdzięcza średniowiecznemu feudalnemu władcy okolic o imieniu
Chrelio, który w 1335 r. wzniósł tu wieżę obronną, a obok niewielką
cerkiew.
Piąte, najwyższe piętro wieży Chrelio przeznaczył na rodzinną kaplicę
Przemienienia Pańskiego. Kazał ją ozdobić pięknymi freskami. Postawiona
wówczas klasztorna cerkiew przetrwała do 1834 r., kiedy to została
zburzona, a na jej miejscu zbudowano nową, bogato zdobioną świątynię.
Z pierwszej cerkwi zachowały się rzeźbione drzwi ołtarzowe oraz tron
Chrelia (wyjątkowe w skali Bułgarii zabytki sztuki snycerskiej
średniowiecznych artystów), jak również dwie średniowieczne ikony: jedna
przedstawia patrona klasztoru, św. Iwana Rylskiego, druga zaś św.
Arseniusza.
Zwróćcie uwagę na nietypową, jak dla sakralnych zabytków, kolorystykę. Moja ulubiona czerń i biel. Do tego geometryczne wzory: paski i szachownica. Oczywiście nie wszędzie, bo większość ścian centralnie stojącej świątyni wypełniają kolorowe malowidła w stylu prawosławnych ikon.
Jeśli kiedykolwiek będziecie przejazdem w okolicy, zajrzyjcie chociaż na chwilę. Obiekt wart obejrzenia, a cisza i spokój wokół niesamowite. Na tyłach, po przejściu bramy, jest miejsce, w którym można odpocząć, zjeść i oczywiście kupić pamiątkę.
Jak widać wybór kolorystyczny szeroki. Ja sobie przywiozłam mały brelok z czarnymi koralikami, który mam dopięty do kluczyków samochodowych. Ważne, że da się pod sam obiekt dojechać samochodem więc nie ma problemu z transportem i trafieniem.
Miejsca parkingowe są i to w dobrym stanie. Bardzo często bywa tak, że te najciekawsze miejsca są gdzieś na uboczu i trudno trafić na nie przypadkiem. Dlatego warto o nich wspomnieć w internecie, bo mogą stanowić inspirację wakacyjną dla innych.
My bardzo rzadko bywamy w tak zwanych "typowych lokalizacjach" wakacyjnych. A to między innymi dlatego, że mamy szczęście i o ciekawych miejscach dowiadujemy się od tak zwanych tubylców. Dzięki kontaktom zawodowym mojego męża. Dlatego też mamy okazję popróbować najlepszej lokalnej kuchni.
Bo to przecież miejscowi wiedzą, gdzie warto pójść na obiad albo kolację. Zazwyczaj omijają miejsca pełne turystów. Podczas tego pobytu w Bułgarii zrobiłam również sporo zdjęć o dziwnej tematyce. Muszę je wam przy okazji pokazać.
Bez obaw, to tylko martwa natura w bardzo industrialnym stylu. Długi ten post, ale to dlatego, że miejsce warte pokazania. Gdzie nas trasa powiodła dalej, dowiecie się już niedługo.
Ciekawe miejsce i te łuki! Byłam w Bułgarii, ale klasztor nie był mi po drodze, może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dalszą część relacji
Marta
Nigdy nie byłam w Bułgarii ale słyszałam,że jest piękna i magiczna.
OdpowiedzUsuńI ja napiszę, że ciekawe miejsce, a od tych pasków i wzorów aż się w oczach mieni :) Ciekawie musi to wyglądać na żywo.
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce na zwiedzanie:)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tych pozostałych zdjęć:)
Cudne miejsce , szerokiej drogi
OdpowiedzUsuńJakze peikne miejsce!
OdpowiedzUsuń