Mam i ja...
Mam i ja... A co takiego? Cudne szklane pudełka autorstwa Agnieszki z Agnethahome. Od dawna z zachwytem oglądałam jej prace w waszych domach. Głównie te duże lampiony. Czekałam jednak z zakupem na coś, co spodoba mi się dosłownie od pierwszego spojrzenia. No i doczekałam się! Postarzone, szklane pudełka w czerni to coś, co musiało się znaleźć w moim domu.
Wybrałam spośród trzech dwa, bo stwierdziłam, że przy tak sporych wymiarach tyle mi wystarczy. To nie znaczy wcale, że nie dokupię jeszcze jednego, czy dwóch. Pewnie tak, tylko do innego pomieszczenia. Te służą obecnie do eksponowania ozdobnych kul i darów natury, które znajduję podczas spacerów z psem.
A przy okazji chciałam nawiązać do ostatniego postu Agnieszki, w którym zamieściła pięć prostych zasad szczęścia. Zgadzam się ze wszystkimi, ale nie potrafię sobie poradzić z drugim. "Uwolnij swój umysł od trosk." Ale jak...?
W jakiejś książce wyczytałam, że jak urodzisz pierwsze dziecko strach staje się stałym elementem twojego życia. Moim zdaniem strach wynikający z nieustannej troski. Starch, który wiernie towarzyszy ci do ostatniego tchnienia. I w tym miejscu muszę nawiązać do starego porzekadła. "Małe dzieci - mały kłopot, duże dzieci - duży kłopot." Na własnej skórze doświadczam jego prawdziwości.
Mam dwie, już dorosłe córki. Prawie samodzielne więc powinno być spokojniej. Ale nie jest. Martwię się o to w jaki sposób sobie radzą z problemami codziennego, szarego i trudnego życia. O to czy poradzą sobie finansowo i czy ich związki będą udane. No i o wiele innych spraw również.
Mało tego! Z dwóch córek zrobiły mi się nagle cztery osoby, bo każda z nich ma swojego mężczyznę. No i teraz martwię się również o nich, bo jak im coś się powygina w życiu to i moim dziewczynom przecież też. Życzę im więc jak najlepiej. No i mam kolejne źródło trosk.
Ale na czterech się oczywiście nie skończy. Jest już i piąty, ten najbardziej bezbronny. Mój malutki Filipek, którego jako babcia kocham bezwarunkowo. No i oczywiście martwię się już niemal o wszytko, co życie może mu przynieść.
W ten oto sposób powodów do trosk przybywa zamiast ubywać. Czasami mam wrażenie, że mi mózg eksploduje i jedynym sposobem na złapanie oddechu byłaby chyba tylko farmakologiczna śpiączka, albo lobotomia. Uwolnij się od trosk... Łatwo powiedzieć, ale czy da się wykonać?
To stare powiedzenie, które niestety ma się jakoś realnie do rzeczywistości.
To stare powiedzenie, które niestety ma się jakoś realnie do rzeczywistości.
Swietny post. Ja dzieci nie ma, ale martwie sie tez..o siostre i obecnie o jej dzieci:-)jak mi dzwoni i mowi, ze maly goraczkuje to juz sie martwie. Ale takie jest zycie.
OdpowiedzUsuńPudelka sa sliczne. Mysle aby u Agi zamowic pudelko z 6-scioma miejscami na bransoletki
No widzisz! I jak tu pozbyć się trosk? Mnie również korci żeby kupić coś jeszcze ale limit wydatków wyczerpany :)
UsuńObie sprawy są mi bliskie: i pudelka od Agnethy i ciągłe lęki o moją maleńka córę;) Teraz w szczególności, bo jest przez dwa tygodnie na obozie a ja muszę odganiać wszystkie złe myśli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
No właśnie! A tych myśli przybywa im starsze te nasze córki. Pozdrawiam i dziękuję
UsuńMnie się podoba kwadraciak Agi w cynowym wydaniu :)
OdpowiedzUsuńMnie się wszystko podoba, tylko na wszystko kasy nie mam :)
UsuńJa też jestem szczęśliwą posiadaczką dzieł Agnieszki. A co do tych trosk i zmartwień to naturale, że się tak martwisz kwestia tylko tego żeby umieć sobie z tym radzić i nie popadać w obłęd. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńOtóż to! Kiedyś przychodziło mi to łatwiej.
UsuńSuper post.
OdpowiedzUsuńZnam to.Tak to już jest.
Musiałaś mieć te szklane cacka.Takie Twoje :-)
Pozdrawiam serdecznie
To prawda. Dziękuje i pozdrawiam.
Usuńzazdroszczę tego "mam i ja.." bo ja na razie moge powiedzieć "marzę i ja...".
OdpowiedzUsuńA co do trosk...zawsze uważałam i uważam, że miarą miłości jest troska o drugą osobę....takie już jesteśmy♥
Zawsze już chyba będziemy na etapie marzeń o jakimś kolejnym dodatku. Będzie i u ciebie.
UsuńMuszę koniecznie zajrzeć do Agnieszki. Znam ten ból, to prawda małe dzieci to mały kłopot, duże to duży kłopot. Zawsze będziemy się martwić o nasze pociechy. Ja najbardziej przeżywałam okres gimnazjum to taki "głupi" wiek. Roniłam łezkę ze zmartwienia. Dzisiaj gdy już są dorosłe są inne problemy. Cieplutko pozdrawiam i podsyłam dużą porcję pozytywnej energii.
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję i odsyłam wzajemnie :)
Usuńpiękne te nowe zakupy :)
OdpowiedzUsuńja mam 3 córeczki i choć są jeszcze baardzo małe to jednak doskonale Cię rozumiem..
juz teraz jak czasem o tym myślę co mnie czeka kiedy zaczną dorastać, to siwieję :P
dobrze, że włosy farbuje!
nie dziwię się, że się martwisz ale to chyba taka natura każdej "dobrej" mamy!!
oby w życiu Twoich córeczek i ich wybranków serca wszystko było dobrze,co by i Twoje serce i umysł mogły odpoczywac od tych trosk choć przez chwile :*
Dziękuję za dobre życzenia. Ja już dawno posiwiałam i od lat nie farbuję.
Usuńznam to uczucie ,znam ,,,,,ale osobiście doszłam do punktu zwrotnego ....od zamartwiania się można osiweć tylko co to zmieni ????i tak będzie co ma być !!zamartwanie zatruje nam tylko życie ...a jeszcze podobno czarne myśli mogą się sprawdzić ...brr ....więc to hasło żeby wyrzucić z głowy troski jest SŁUSZNE !!!! musimy myśleć że wszystko będzie pięknie i dobrze a my będziemy zawsze szczęśliwi ......uczę się tego i Tobie też polecam !!!!WSZYSTKIEGO DOBREGO !!!!!
OdpowiedzUsuńJa raczej nie mam szans na zmianę sposobu myślenia. Za stara jestem :) Zresztą kiedyś funkcjonowałam całkiem inaczej. Zdecydowanie bardziej na luzie. Dziękuję serdecznie i pozdrawiam.
UsuńTeż nad tym pracuję...kiedyś przejmowałam się dosłownie wszystkim,od razu miałam czarne scenariusze...i wiesz co mi pomogło...B.Pawlikowska i jej seria poradników, a szczególnie "W dżungli samotności" jest tam wiele cennych rad, jak być szczęśliwym i nie zaprzątać sobie głowy rzeczami, na które i tak nie mamy wpływu.Nie jest łatwe zmienić się i swoje myślenie z dnia na dzień, ale jest możliwe!Troszkę pracy, bo w końcu od nas samych zależy czy będziemy korzystać z życia, czy wciąż się zamartwiać, aż życie Nam umknie...Bo chodzi głównie o to żeby zadbać o siebie i nie żyć tylko życiem innych, bo jeśli my tego nie zrobimy, to nikt inny za nas tego nie zrobi.Polecam Ci Kochana ten poradnik, wpłynął on znacznie na mój punkt widzenia i jakoś lepiej mi się żyje.Mimo mego wieku bardzo dużo przeszłam... i własnie dzięki tej książce inaczej zaczęłam patrzeć na świat;)
OdpowiedzUsuńBuziaki
Bądź dobrej myśli!;)
Aha pudełeczka cudowne!!!;)
UsuńDziękuję ci bardzo. Kupię i przeczytam bo warto. Chociaż muszę przyznać, że u mnie następuje proces odwrotny. Kiedyś się nie zamartwiałam, teraz wszystko mnie dołuje.
UsuńMam tak samo, chociaż nasz Maluszek ma niespełna dwa latka.
OdpowiedzUsuńTeż się zamartwiam wszystkim na zapas:-) Oczywiście mam świadomość tego, że to sensu nie ma, ale tak to już chyba jest, gdy na świecie pojawia się Ktoś za kogo jest się w 100% odpowiedzialnym:-)
P.S. Piękne pudełeczka! Muszę się kiedyś skusić na coś u Agi:-)
Pozdrawiam
No właśnie! A potem tracisz kontrolę nad życiem dorosłych dzieci ale wydaje ci się nadal, że jesteś odpowiedzialna głównie ty.
UsuńLil... dziękuję za post. Piękne zdjęcia. xxxx
OdpowiedzUsuńKochana, nie wiem jak znaleźć dystans... To, o czym piszesz jest naturalne...
Wiesz, jest taka idea w religii i kulturze wschodu, zresztą praktykowana w jodze, że myślenie jest sprawcze... Więc mimo drzemiących wewnątrz lęków o przyszłość, o to co przyniesie los, o drogi proste i bezchmurne niebo, idea ta sugeruje, że myślenie i werbalizacja pozytywnych myśli kreuje rzeczywistość. Działa to w obie strony, ale o tej druguej nie chcę pisać...
Moja mama do dziś jest bardzo zapobiegliwa i ciągle mnoży czarne scenariusze... To z miłości, ja wiem....ale bardzo mnie to deprymuje i zmienia moje podejście do życia. Staram się odpowiedzialnie i z pełnym zaangażowaniem tworzyć dobry świat wokół siebie, uczę syna pływać, w przenośni, aby odnalazł się w życiu. Ja jestem tylko człowiekiem, matką i złych myśli nie da się po prostu wyłączyć, one są, atakują, ale staram się je odróżnić od intuicji.
Myślę Lil, że jesteś ze swoimi myślami podobna do nas wszystkich. I naszym dzieciom i wnukom tworzymy pozytywny świat. Trzeba myśleć pozytywnie Lil.
Znasz wiersz Twardowskiego? "Spoza nas" ?? Śpiewa go też Szcześniak z Evorą bodajże... trochę smutny, ale myślę, że też prawdziwy...
Kochana, ściskam Cię serdecznie******
aga
Bardzo dziękuję. Ja zawsze myślałam i myślę pozytywnie. Nie boję się kłopotów i przeszkód. Zresztą pokonałam ich w życiu naprawdę wiele i mimo to mam zapał do robienia takich rzeczy jak blog. Wychowałam córki na odważne kobiety i nie obarczam ich czarnowidztwem. Po prostu czasami za bardzo się lękam...
UsuńChyba niestety nie da się. Jak byłam młoda i głupsza dziwiłam się mojej mamie. Denerwowała mnie jej troska i zawsze wydawało mi się że przesadza. Teraz gdy sama mam dwójkę, jeszcze małych dzieci, dopiero ja zrozumiałam i teraz już się nie dziwię i nie denerwuję przede wszystkim. Tylko tak sobie myślę, że ten strach o ludzi których kochamy to chyba skutek naszego szczęścia :) bo przecież to chyba największe nasze szczęście, że mamy kogo kochać i o kogo się martwić :) tak trochę przewrotnie, ale jak dla mnie prawdziwie.
OdpowiedzUsuńA prace Agnieszki są cudowne :) sama też posiadam :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Ładnie i trafnie to napisałaś. Dziękuje i pozdrawiam.
UsuńTez lubię świat kreowany przez Agnieszkę.....a odnieść się do Twych słów chcę znanym przysłowiem "w życiu ważne sa tylko chwile".....bo bez trosk nie dostrzegalibyśmy tych ulotnych, pięknych chwil, czaru promieni słońca, zapachu kwiatów, muzyki......tak więc nawet troski są dla równowagi, wszystko trzeba umieć wyważyć w swoim życiu. Pozdrawiam , iszart
OdpowiedzUsuńP.S(ja w chwili obecnej jestem młodą matką, więc piszę to wszystko przecież z o ile mniejszym doświadczeniem niż Ty Lilla i jak obserwuję Twój blog to widzę jak świetnie wyłapujesz chwile swojego życia i wyważasz spomiędzy trosk - odrobiny spokoju.....chciałabym za jakiś czas też być babcią i mieć wtedy tyle pogody ducha co Ty)
Dziękuję ci serdecznie za ten komentarz. To, że troski są w moim życiu obecne nie znaczy, że nie potrafię się cieszyć drobnostkami. Czy w takim razie prowadziłabym bloga i zajmowała się "duperelkami"?
UsuńPudełeczka wpasowały się świetnie...Agniecha tworzy fajne rzeczy....Tak też mam tak samo , ale chyba czas odciąć pępowinę...Miłego i spokojnego tygodnia....
OdpowiedzUsuńCo innego odciąć, co innego zostawić samym sobie :)
UsuńMnie też od dawna zachwycają. Kiedyś sobie kupię :)
OdpowiedzUsuńU Ciebie też super wyglądają!
Pozdrawiam!
Ja również trochę się na nie naczekałam :)
Usuńpiękne sa te pudełka i tak ładnie je zaaranżowałaś :)
OdpowiedzUsuńja osobiście zazdroszczę ludziom którzy umieją się nie martwić i wyznają zasadę,że jakoś to będzie..owszem będzie ale na nawet o to jakoś trzeba zadbać i się pomartwić..
Głównie zadbać...i to już jest spory wysiłek i trud.
Usuńskrzyneczki cudne mam i ja ,zakochałam się od pierwszego wejrzenia ;p
OdpowiedzUsuńLilu wiecej optymizmu i dobrych mysli ;)))
pozdrawiam
Ag
Tego mi nie brakuje. Dziękuję
UsuńKochana, wspaniałe słowa. Od pół roku jestem mamą i jak to mawia moka teściowa, ciągle czuję napięcie jakbym miała przystawiona lufę do skroni. Za nami już dwa szpitale, w tym jedna poważna operacja. Ale nawet kiedy na pozór wszystko jest ok, to ja i tak chodzę, wstaje po nocach i sprawdzam czy mały oddycha, czy nie marznie, itp. Czasami gdy pomyślę o tym co będzie później, to ciarki mam na plecach.
OdpowiedzUsuńA o dziełach Agi marzę... Wkrotce cos nabędę. Uściski!
Później będzie już tylko lepiej :) A martwić się i tak nie przestaniemy. Nigdy! Trzymam kciuki za same pozytywne chwile u ciebie.
UsuńMyślę,że większość z nas tak ma,że wciąż myśli i analizuje,że się troszczy,że wybiega myślami dalej niż powinno...Czasem warto te wszystkie myśli i troski odsunąć na bok bo można zwariować i wykończyć swoje ciało. Tak sobie myślę,że gdyby tak człowiek mógł nacisnąć jakiś guzik i wyłączyć to rozsądne i nierozsądne myślenie i odpocząć od tego całego zgiełku i codziennego wariactwa...ale się nie da...ja przynajmniej nie potrafię i tak jak Ty rozmyślam co będzie "jeśli"...
OdpowiedzUsuńDużo optymizmu i samych radości życzę i sobie również!
Zapomniałam napisać,że szklane pudełka piękne :) i te kule też mi się podobają :))
UsuńNo właśnie! Problem nie w tym, że się martwimy. Problem to fakt, że czasami mimo najszczerszych chęci nie da się zmusić mózgu do odejścia od jakiegoś tematu. Dziękuję i pozdrawiam.
Usuńpiekne :0
OdpowiedzUsuńDzięki
UsuńSą świetne i bardzo ładnie je zaaranżowałaś.
OdpowiedzUsuńDzięki
Usuńteż chcę takie <3
OdpowiedzUsuńU Agi są do kupienia :)
UsuńDzięki
OdpowiedzUsuńfajne są :)) też się przymierzam. Będzie mi bardzo miło jeśli podzielisz się tym (albo innym;)postem na kolejnym już link party :)
OdpowiedzUsuńwww.speckled-fawn.blogspot.com
Dzięki
UsuńPudełka pięknie wyglądają w Twoim domu i rzeczywiście do zakochania .
OdpowiedzUsuńZ głową pełną trosk nie wiem jak się uporać , bo sama się martwię za często o bliskich , przyszłość ... może bardziej trzeba doceniać teraźniejszość i cieszyć się tym co tu i teraz i za częstą nie wybiegać w przyszłość .
„Myśl o przyszłości tylko wtedy, kiedy może ci ona sprawić przyjemność” ( Jane Austen )
Uściski :)
Ja chyba nie wybiegam i doceniam... Dziękuję bardzo
UsuńDziwiłam się kiedyś mojej Mamie,ze martwi sie o to,ze długo nie wracałyśmy z siostrą od koleżanki czy z dyskoteki...teraz wiem jak to jest...wystarczy,że syn nie odbiera za długo telefonu a ja już panikuję...
OdpowiedzUsuńpiękne te pudełeczka....już od jakiegoś czasu przymierzam się do ich kupna....
pozdrawiam
Jak ja Cię rozumiem! Zawsze miałam poczucie, że świat jest taki bezpieczny. A teraz, odkąd jest z nami nasz synek, wszystko wydaje mi się straszniejsze. Póki jesteśmy razem, we trójkę, wszystko gra. Ale gdy już jesteśmy osobno... nawet głupia podróż samochodem czasem wydaje mi się zbyt niebezpieczna. Martwię się nawet o siebie! Zawsze sądziłam, że jak zginę, to trudno - w końcu już nie będę żyła. Ale teraz... przecież nie zostawię go bez mamy! To takie trudne. Wolę nie myśleć, co się będzie ze mną działa, gdy któregoś dnia zostanę babcią ;)
OdpowiedzUsuń