Pierwszy dzień szkoły
Serdecznie Wam dziękuję za tyle miłych komentarzy pod ostatnim postem. To naprawdę niesamowite i wzruszające. Dziś też coś w nawiązaniu do dzieci. Wspomnienie pierwszego dnia w szkole. W zasadzie to 1 września powinien być tym dniem, ale kalendarz nie zawsze temu sprzyja. Dla wprowadzenia w nastrój stara fotografia znaleziona w sieci.
Ostatnio przeszukiwałam stare rodzinne zdjęcia, postanowiłam je zeskanować i uporządkować. Przy okazji trafiłam na te upamiętniające pierwszy dzień szkoły: moje i moich córek. Zestawiłam w całość i umieściłam razem. Będą mogły porównać czy bardziej widać podobieństwa, czy jednak różnice. Najlepiej podobieństwo widać podczas oglądania zdjęć, na których mamy tyle samo lat. Same zresztą zobaczcie.
Kolejność według wieku: najpierw ja, potem starsza córka i na końcu młodsza. Ja mam zdecydowanie "mniej twarzowe" rajstopki. Nie lubiłam ich jak diabli. Życzę wszystkim mamom i ich pociechom udanego roku szkolnego.
Takie małe PS
Padło pytanie o te rożki. To taki lokalny zwyczaj. Przejęty najprawdopodobniej od Niemców. Pakuje się tam słodycze jako symbol zakończenia słodkiego, beztroskiego dzieciństwa. Rożki obfitości - w gwarze nazywa się to "TYTA"
Takie małe PS
Padło pytanie o te rożki. To taki lokalny zwyczaj. Przejęty najprawdopodobniej od Niemców. Pakuje się tam słodycze jako symbol zakończenia słodkiego, beztroskiego dzieciństwa. Rożki obfitości - w gwarze nazywa się to "TYTA"
Piękne wspomnienia...Rzeczywiście- tylko rajstopki różnią Cię od zdjęć córek. Ja pamiętam tenisówki malowane białą kredą, obowiązkowo białe kolanówki. Takie rajstopki mam mi wkładała, a na koniec łapała je za gumkę z dwóch stron, podnosiła mnie razem z rajtuzami i mnie w ten sposób wpychała. Wtedy tego nie nawidziałam - dzisiaj wzbudza śmiech :)))Oj wspomnienia...
OdpowiedzUsuńA ja mam pytanie do czego służą te stożki?
OdpowiedzUsuńTo taki nasz lokalny zwyczaj. Przejęty od Niemców. Pakuje się tam słodycze jako symbol zakończenia słodkiego, beztroskiego dzieciństwa.
UsuńA to taki miły i przyjemny zwyczaj :)
Usuńjalc! pamietam te rajstopY!!!
OdpowiedzUsuńpiekne wspomnienia, sama ostatnio zrobilam kolaz...
ja, moj synio...i moj r.
kazdy na fotce ma jakis roczek
i wyszlo, ze synio to wierna kopia tatusia
powodzenia!!!!
Wszystkie dziewczynki na zdjęciu niesamowicie do siebie podobne :-)))) tak, że widać, że rodzina :-) super pomysł na zestawienie zdjęć :-)
OdpowiedzUsuńtytki- rozki musza byc ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Ag
Ależ podobieństwo! A te rożki tak właśnie mi się skojarzyły z Niemcami, a później doczytałam, że się nie pomyliłam :)
OdpowiedzUsuńjako dziecko uwielbiałam pierwsze dni szkoły, kupowanie ołówków, zeszytów, książek pachnących nowością...potem mi przechodziło :)) pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńBardzo fajny jest ten zwyczaj z rożkami! Rewelacja. Nie słyszałam o tym wcześniej. Wszystkie jesteście do siebie podobne:)
OdpowiedzUsuńPozdowienia
T.
Uwielbiam takie stare zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńFaktycznie te rożki to chyba niemiecki zwyczaj. Pamiętam ,że podczas pobytu u pewnej rodziny w byłym NRD,dzieci na początku roku szkolnego dostawały je.Nie wiedziałam ,że i u nas to się praktykuje. Fajnie.
OdpowiedzUsuńMieszkam na śląsku (Gliwice). U nas do pierwszej klasy bez tyty ani rusz. I nawet nie wiedziałam, że to tylko tak lokalnie :)) myślałam, że cała Polska tyta dzieciom ;) No cóż człowiek uczy się całe życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam autorkę bloga. Czytam od jakiegoś czasu. Super.
Witam. Ciesze sie z wizyty i dziekuje z mile slowa. Niestety tyta jest lokalna.
UsuńZapraszam po Muffinke na http://artdeco.blox.pl/2012/09/Nie-ukrywam-ze-jestem-lakomczuchem-i-nigdy-nie.html pozdrawiam goraco :)
OdpowiedzUsuń