Wywołana do tablicy
Remont zbliża się ku końcowi. Sufity gotowe,ściany wykończone, deski na podłodze leżą. Zostało tak zwane "duperelki" - czyli malowanie, zawieszenie karniszy, żyrandola no i listwy przypodłogowe. A na deser ogrom sprzątania. Rąk już nie czuje od tej roboty. Wstydzę się w pracy dłonie pokazywać takie są podrapane, paznokcie w stanie opłakanym, skóra jak papier ścierny. Zakładanie rajstop to w tej chwili nie lada wyzwanie. Nie noszę w ogóle takich cieniutkich bo nawet nowe po założeniu pozaciągane jak diabli.
Z drugiej strony cieszę się, że "pozamiatałam" trudne wspomnienia.
Kiedy pięć lat temu mąż poinformował mnie, że chce zacząć życie od nowa i w tych nowych planach nie ma miejsca dla mnie i córek , zamknęłam się w tym domowym kokonie. Bałam się, że nie dam rady sama zewnętrznemu światu. W domu jednak drażniły mnie obecne na każdym kroku wspomnienia, przedmioty, które przypominały o dawnym życiu. Potem wszystko wróciło do normy, postanowiłam pozbyć się wspomnień i urządzić swój kokon od nowa. No i właśnie kończę.
A w ramach rozpieszczania samej siebie podarowałam sobie tablicę. Kupiłam ją na pchlim targu i troszkę przerobiłam. Deska wykrzywiła się i pękła ale to dodaje jej uroku.
Tak wyglądała po kupieniu.
A taka jest teraz.
Alesz no ja lubie takie tabliczki oj lubie. Ja wyszperuje takie drewniane ale z łobrazkami. A wczoraj kupilam od znajomego łobrazów olejnych namalowanych przez jego dziadka-SUPER. Przeprazsam, nie wiem co moge napisac na temat odejść, bo to ja lata temu odeszłam po10 latach od mojego męża. Nadmienię że mój 1 mąz jest bardzo dobrym facetem a to ja spotkałam Pana Kota i jebnęło mnie. Choc jak widać sumienie do dnia dzisiejszego pogryzione i do du..
OdpowiedzUsuńNie ma co mówić. U mnie ostatecznie wyszło na dobre. Po latach myślę nawet, że coś tam czuwa i dba o moje dobro.
OdpowiedzUsuńKokoniku życze Ci jaka jajakakakak najlepiej. Buziole w nocha.
OdpowiedzUsuńBomba. Chciałabym taką mieć.
OdpowiedzUsuń