Polecane posty

Why not?


Miałam ostatnio sposobność rozmowy z osobą, która mnie całkowicie zadziwiła. Dlaczego? Chyba głównie dlatego, że mam inne spojrzenia na rzeczywistość i inne podejście do życia. Okazało się, że ktoś głęboko niezadowolony ze swojego życia nie ma odwagi czegokolwiek w nim zmienić. Boi się każdej decyzji, nawet tej najmniej istotnej. No i jest szach mat! Dłużej tak trwać niby nie chce, ale zmian też wprowadzić nie potrafi. 


Strach przed nowym, a właściwie nieznanym jest stałym elementem naszego życia i dotyczy chyba wszystkich. To naturalne i zrozumiałe. Ale tkwienie w miejscu tylko dlatego, że się czegoś boimy to marnowanie życia. Moim zdaniem oczywiście. Nikt nam tego życia za nas nie poukłada. Lęków się nie pozbędziemy ale musimy je próbować pokonywać. Ja mam dość długą listę strachów, które oswoiłam. Oswajam i pokonuję cały czas.

 
A nawet mam wrażenie, że im jestem starsza, tym odważniej się do tego zabieram. W ostatnich dziesięciu latach odniosłam w tej kwestii najwięcej sukcesów. To nie znaczy, że każde moje działanie czy decyzja jest sukcesem. Oczywiście, że nie! Popełniam, jak każdy błędy i ponoszę porażki. Za sukces uważam fakt, że coś zrobiłam mimo strachu. Że okazałam się silniejsza od lęku, który w sobie noszę. Że nie uległam myśli " nie zrobię tego, bo jak nie wyjdzie to się załamię". 

 
Po tylu latach i różnych doświadczeniach życiowych już wiem, że załamać mogą mnie tylko sprawy ostateczne. Cała reszta po jakimś czasie mija. Trudności są do przetrzymania lub pokonania. Nie będą trwały wiecznie! Zresztą dlaczego do diabła nie? Przecież decydując się na coś w życiu mamy tyle samo szans na to, że się uda jak i na to, że się nie uda. 


Czy pewność, że mamy pięćdziesiąt procent szansy na sukces to za mało żeby się odważyć? W minionym roku też pokonałam jeden z lęków. Odważyłam się na krok, którego jeszcze kilka lat temu nie wykonałabym za żadne skarby świata. Jestem przekonana, że dam radę. A jeśli nawet nie to świat się nie zawali. Jestem w stu procentach pewna, że każda z was ma na swoim koncie taki zeszłoroczny sukces. Ciekawa jestem tylko czego one dotyczyły? Strach przed czym udało wam się pokonać???


 

Komentarze

  1. Gratuluje tej odwagi ja wciąż się boję wpadać w wir nowości, czyli zmienić stare na nowe;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto nie żyje na krawędzi, ten zajmuje za dużo miejsca. Strach to rzecz ludzka, ale nie warto podporządkowywać mu całego życia. Tak wiele jest do zobaczenia, do przeżycia, do doświadczenia. Częściej żałuje się tego, że się czegoś nie zrobiło, niż tego, że coś nam nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
  3. pięknie to ujęłaś - to co mnie nie zabije to mnie wzmocni !

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo mądry i motywujący wpis. Dla mnie również oczywistym jest, że szczęście nie przychodzi samo, że musimy się starać, żeby coś osiągnąć. Jeśli nie lubimy swojego życia/pracy/otoczenia/fryzury, to trzeba to zmienić. Strach przed zmianami jest zawsze, ale tylko od nas zależy, czy nas on pokona, czy my go wykorzystamy. Mnie w ubiegłym roku udało się zrobić mnóstwo rzeczy po raz pierwszy, spełnić wiele marzeń. Przekonałam się, że warto walczyć, by być lepszym człowiekiem. Bo do uśmiechniętych ludzi, wolnych od zazdrości, zawiści, takich, którzy nie narzekają, a działają, szczęście uśmiecha się zdecydowanie częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny wpis,zgadzam sie ze wszystkim co napisałaś Lilu,a mój zeszłoroczny wyczyn,o którym wiele lat myślałam,że nigdy w życiu,to zrobienie prawka ,dwa lata przed czterdziestką:))
    Pozdrawiam,
    Agnieszka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje. Prowadzenie samochodu to jeden z moich największych lęków. Prawo jazdy zrobiłam mając 19 lat a jeździć zaczęłam jak miałam 44 :) Pokonałam strach ale dłuższe wyjazdy do dziś mnie stresują.

      Usuń

Prześlij komentarz

Witam i cieszę się z wizyty.



instagram @kokonhome



Copyright © Kokon Home