Wygodniejszy fotel

Na gwałt potrzebowałam wygodnego siedziska do biurka komputerowego. Niestety na tym stylowym, które przemalowałam osobiście, mogłam wysiedzieć tylko kilka minut. Mój zwichrowany kręgosłup nie mógł do niego się dostosować. Po trzydziestu minutach siedzenia przed komputerem chodziłam zgięta w pół przez następnych kilkadziesiąt minut. No i oczywiście bolało, a już nie daj Boże żeby w takiej chwili zebrało człowieka na kichanie...

Zdecydowałam się na mebelek, który często widuję na blogach. Chodzi o fotel inspirowany Eames Plastic Armchair, czyli EPA zaprojektowane w 1950r. przez Ray & Charles'a Eamsów. Jest głęboki więc mogę wygodnie umościć mój obarczony przepukliną odcinek lędźwiowy.

To  podstawowa dla mnie zaleta, ale oczywiście nie jedyna. Jest bardzo lekki, co też nie jest bez znaczenia w mojej sytuacji. A konstrukcja sprawia, że nie robi wrażenia wielkiego i masywnego. Dzięki temu nie dominuje w pomieszczeniu.

Wysiaduję na nim już od jakiegoś czasu i stwierdzam, że dla mojego stelaża nośnego jest zdecydowanie wygodniejszy. Krzesła vintage się nie pozbyłam póki co, ale pełni teraz funkcję wyłącznie dekoracyjną. No i w miarę potrzeby będzie dostawką dla gości.

  

Fotel wymościłam jedną z kilku uszytych ostatnio poduszek. Muszę się przyznać, że trochę się ich naprodukowałam.  Pewnie się jeszcze zaprezentują przy innych okazjach. Szycie tak łatwych rzeczy, jak poszewki wciąga, bo w kilka minut jest gotowy efekt. A ja nie należę do osób cierpliwych i najbardziej lubię prace, które dają właśnie szybki efekt.