Niekończąca się historia
Miałam tyle planów na weekend. Skończyło się niestety na planach. Wszystko przez tę NeverEnding Story, czyli sprzątanie. Zabrałam się za okna, a było naprawdę za co i tak mnie to sponiewierało, że zabrakło sił na resztę. I co! Piętnaście minut potem zaczęło lać. Syzyfowa robota! Czasami mnie to po prostu dołuje.
Zaplanujesz porządki, napracujesz się i ogarniesz w jednym miejscu, a już w innym punkcie narosło roboty na nowo. Czasami się zastanawiam, jak ja dawałam radę temu wszystkiemu jak dzieci były małe. Kobieta to jest naprawdę stworzenie o niewyobrażalnych możliwościach. I nieograniczonej cierpliwości. No bo ile lat można robić w kółko to samo? Jakiś bunt zaczyna we mnie narastać na tę powtarzalność.
Na szczęście na pocieszenie zakwitły moje cebulki. Wszystkie naraz i teraz w całym mieszkaniu pachnie jak w kwiaciarni. Zgodnie z założeniami są różowe i białe. To przykre, że żywot wielu kwiatów jest tak krótki. Są tak misterne i piękne, że ich przemijanie zasmuca.

A to już będzie nie do wytrzymania. Kręgosłup boli, nos przecieka, roboty po pachy. Planów nie zrealizowałam, ale mam przynajmniej poczucie spełnionego obowiązku. Może to niewiele, daje jednak poczucie, że dzień nie był zmarnowany.
Robota nie zając, nie ucieknie:)
OdpowiedzUsuńCiesz się kwiatami i ich zapachem!
Lillu, pisałam właśnie (chyba telepatycznie) u siebie na blogu o głupim imperatywie sprzątania wiosennego...no niestety, tak mamy, kobiety, mojemu synowi np brudne okno nie przeszkadza :( ja robotę dzielę na jak najmniejsze kawałeczki, mam część zrobioną i satysfakcję z tego, ale umordowana nie jestem; pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuń:)mam podobnie szczególnie z autem,myję je i zaraz leje deszcz:)
OdpowiedzUsuńOj wiem co to syzyfowa praca domowa:((
OdpowiedzUsuńale widzę , że się nie dajesz :), kwiatki cudne:)
Pozdrawiam
Jakieś smutki tu się chyba wkradły, nie daj się chandrze :) zaraz święta to po odpoczywasz.
OdpowiedzUsuńTak to juz jest w tym zyciu kobiety,ze jak nie my to nikt inny za nas nie zrobi nic...i dlatego musimy chodzic z podniesiona glowa bo jestesmy wspaniale(choc czesto niedoceniane),wiec glowa do gory :)kwiaty piekne :)pozdrawiam i zycze sloneczka :)
OdpowiedzUsuńtaaa,,skąd ja to znam...dzis zaczęłam tez sprzatac w ogrodzie:)))piękne hiacynty:))
OdpowiedzUsuńTeż myłam okna w piątek a w sobotę już od rana lało, za to dziś piękne słońce i widać w nim każdą zaschniętą kropelkę :D
OdpowiedzUsuńKwiaty cudne :)
Pięknie Ci kwiatki zakwitły! A co do sprzątania - smutna rzeczywistość. Ale nie mamy skrzatów domowych, co by za nas okna pomyły... Niestety. Ubolewam nad tym i przymykał oko na wszelkie zacieki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
dużo uśmiechu:) czasami chandra łapie w najmniej odpowiednim momencie, ale czy jest na nią dobry czas...
OdpowiedzUsuńNEVERENDING STORY:)))
OdpowiedzUsuńNie dołuj się, wszystkie tak mamy. Ha, no prawie wszystkie.
OdpowiedzUsuńU mnie błotko psy wnoszą co chwila, nie da się nad tym zapanować. Syzyfowa praca.
Ale pomyśl dla relaksu o zieleni i wiośnie. Ja już nie mogę sie doczekać. Codziennie zerkam na puste gniazdo bocianie... czy już przyleciały.
Ja też weekend zaliczyłam sprzątanie. tzn miałam mocne postanowienie ,że zrobię wszystko w piątek po powrocie z pracy, niestety nie udało się skończyłam w sobotę i zajęłam się krzyżykowaniem. Okien niestety nie myłam ale ja mam tak zawsze jak tylko umyję okna to pada,
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco
Przepiękne hiacynty! Życzę szybkiego powrotu do zdrowia!!!
OdpowiedzUsuńTak kochana masz racje co do prac domowych
OdpowiedzUsuńale damy rade Pozdrawiam
mój hiacynt połozył sie na balcie hehehe
OdpowiedzUsuńa ja w domu mam wieczny pierdolnik :P i kota, który nienawidzi poukładanych rzeczy ...
fajny napis "peace" taki gamour!
pozdrawiam :)