Trochę koloru nie zawadzi.
Zacznę od tego, co mnie mile zaskoczyło i wzruszyło, czyli od komentarzy pod ostatnim postem. Dziękuję serdecznie za wszystkie: i te popierające, i te z odmiennym zdaniem. W końcu największy urok w tym, że się różnimy. Gdybyśmy byli jednomyślni to powiałoby nudą, no i nie byłoby się od kogo uczyć. Inny punkt widzenie prowokuje nas do przemyśleń i weryfikacji własnych poglądów i postępowania. Zresztą jestem dużo starsza od większości z was więc i perspektywa spojrzenia na wiele spraw jest inna.
Myślę sobie, że jeśli człowiek żyje świadomie to uczy się na tym, co mu się w życiu przytrafia i od tych, których dane było mu spotkać. I zmienia się z biegiem czasu. Jeśli uznam, że moje dorosłe, odpowiedzialne i świadome bycie zaczęło się gdzieś w okolicach dwudziestego trzeciego roku życia, to w przeciągu następnych dwudziestu siedmiu lat zmieniłam się bardzo. Gdyby podróże w czasie były możliwe i mogłabym spotkać siebie z przyszłości, nie uwierzyłabym, że to naprawdę ja.
Zresztą inni chyba patrzą na to podobnie. Na spotkaniu z okazji dwudziestu pięciu lat po maturze moja wychowawczyni stwierdziła: " Nie sądziłam, że wyrośniesz na taką kobietę". Przyznaję się bez bicia, że ja też nie sądziłam. I nie myślę tutaj wcale o fizyczności. Chociaż dzięki temu, że posiwiałam mając dwadzieścia kilka lat z szatynki stałam się naturalną, platynową blondynką. Chodzi mi głównie o zmiany w sposobie bycia i postrzegania. Jedne wyszły mi na dobre, ale są i takie, na które patrzę mniej pozytywnie. Pozbyłam się na przykład nieśmiałości i braku pewności siebie, niestety z drugiej strony zrobiłam się "twarda". W ostatecznym rozrachunku wyszła mi ta życiowa nauka jednak na dobre. Z mojego punktu widzenia oczywiście.
Z czasem pewne rzeczy, które kiedyś wydawały mi się ważne, straciły na ważności. I to jest naturalna kolej rzeczy. Wszystko to nie znaczy jednak, że nie popełniam błędów. Oj ciągle popełniam! I ciągle się uczę. Myślę, że i Wy dostrzegacie taki proces zmian u siebie. Ciekawa jestem czy tak siebie postrzegałyście kiedyś i czy metamorfoza Was zaskakuje, czy nie? Mnie na przykład zaskakuje ciągle tkwiąca we mnie mała dziewczynka, która ulega pokusie kupienia prawie tildowych pudełek. Barwnych i wzorzystych, chociaż na co dzień ma skłonności do szarości i czerni. Pudełka kupione za niewielkie pieniądze w empiku.
Za oknem ostatnio nadmiar tych szarości, więc taki radosny element dodaje mi werwy i poprawia samopoczucie. Dokupuję również kolorowy papier. Mam nadzieje stworzyć coś, co będzie do tych pudełek pasowało. Twarda baba pielęgnuje w sobie dziecko, żeby nie utwardzić się na beton.
bardzo radosne i wiosenne są te pudełka. u nas wiosna jakby próbuje wedrzeć się między liście- pąkami, słońcem. ach, nie narzekam.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię ciepło!
Chyba Kazda z nas ma takie przemyslenia, ja zauwazylam tez u siebie zmiane i to dosc pokazna,jest w moim zyciu kilka historii ktorym "ulglam", ktore zmienily mnie i moje dotychczasowe zycie.Teraz z perspektywy czasu, wiele rzeczy bym inaczej zaczela, zrobila itp, ale nie ma cos sie cofac zbytnio wstecz, bo pewnie przyszlosc ,ktora jest teraz bylaby inna. Piekny post :D
OdpowiedzUsuńI nie ty jedna ulegasz kolorowym pokusom :)
pozdrawiam cieplo
Hej liluś,
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny pogląd na życie i jak napisałaś "dobrze,że jesteśmy różni".
Ja się łapię wiele razy na znanym nam przysłowiu bo rzekomo "człowiek uczy się na błędach",że wcale tak nie jest. Przynajmniej u mnie :P
Życie mnie nauczyło planowania jak pisałam wcześniej i sprawiło,że w pewnych aspektach mam twardą dupę.
Chciałabym oddać się chwili i pewnie jakby tak było nie musiałabym pisać u siebie,że się z czymś nie wyrabiam,że dzieci mnie wkurzają itd itd.
Ale niestety nie mogę i nie potrafię tak żyć.
Wiem bo kilka razy tak próbowałam.
Lubię tą świadomość,że zrobiłam to, co miałam w planach.
Nie jestem też osobą totalnie poukładaną i rozplanowaną bo są dzionki kiedy pierdzę w stołek i nic nie robię,ale.....
No właśnie,ale... :( wtedy czuję się winna,że nic nie zrobiłam :(
I koło się zamyka.
I bardzo słusznie! Tak trzeba! Pielęgnuj tą małą dziewczynkę w sobie jak najdłużej :)))
OdpowiedzUsuńŚliczne te pudełeczka, takie radosne, aż buziak się uśmiecha na ich widok :)))
Pozdrawiam
Marta
ja z racji młodego jeszcze wieku cały czas się uczę, ale myślę, że na wiele spraw mam dojrzałe podejście ;) i też za kilkadziesiąt lat dojdę do takich przemyśleń jak Ty.
OdpowiedzUsuńPudełka są boskie, tym bardziej, że po zakupie polskich tildowych książek jest zachwycona tym stylem, wzorami i kolorami :D
Witaj, masz bardzo podobne przemyślenia do moich. To chyba też kwestia wieku, chyba jesteśmy rówieśniczkami:) choć trudno uwierzyć patrząc na Twoje zdjęcie:))) świetne zresztą. Nieraz patrzę wstecz i myślę, że te wszystkie kluczowe wtedy sprawy po latach wydają się mało istotne. Ale taka jest już natura człowieka, że musi ciągle pamiętać, że takich super ważnych rzeczy będzie jeszcze tysięce.
OdpowiedzUsuńBardzo piękne pudełka. Tyle koloru i życia w nich:)
Pozdrawiam
Zaczytałam się....dało mi to do myślenia, a pudełka są urocze:) Bo najwazniejsze to pozostać dzieckiem..
OdpowiedzUsuńoj,Lilu...ja powiem banał...kobieta jest jak wino....i u siebie widzę,ile w tym prawdy....niestety w moim przypadku nie w wyglądzie...ale może...pozdrawiam:))
OdpowiedzUsuńw empiku można czasem znaleźć śliczności, tak jak właśnie te pudełka, które świetnie ożywiłyby mój dzisiejszy dzień, kiedy pogoda jest szaro-bura, nieprzyjemna i w ogóle zła. Każdy z nas się zmienia z czasem, dojrzewa, ale większość tych zmian wychodzi nam na dobre. Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńpodobają mi się te pudelka.
OdpowiedzUsuńJesli chodzi o przemyslenia, wszyscy je mamy, bledow sie nie da naprawic, przynajmniej wszystkich, no coz, na bledach sie uczymy najlepiej, szkoda ze bez tego sie nie dalo.A wiek? grono moich przyjaciol to mlodzi ludzie, nawet o polowe, zapominam ile mam lat i tak sie tez czuje, choc kosci stare dokuczaja.....
Cieszę się, że dostrzegasz w sobie dziecko. Bardzo dużo ludzi zapomina o tym i już w wieku dwudziestu kilku lat chcą być dorośli, odpowiedzialni... idealni. A przecież tak sie nie da! Co do patrzenia na siebie z przeszłości (nie tak znowy dalekiej, do 30-stki mi jeszcze 3 wiosny zostały), to widzę ile błędów popełniłam, ile mogłabym zmienić, ale nie chcę. To, co przeżyliśmy czyni z nas takich ludzi, jakimi jesteśmy teraz. A ja lubię siebie teraz i lubię siebie za 10 lat, kiedybędę bogatsza w doświadczenie o ten czas. Mam nadzieję, że wtedy ciągle będę pamiętała o dziecku, które we mnie tkwi. Ale są pewne momenty, kiedy trzeba być twardym, trzeba to dziecko schować do szafy, żeby potem wyszło i dalej mogło cieszyć się życiem. Przeszłam to dwa i pół miesiąca temu w trakcie choroby i po śmierci mojego Taty. Nie dałabym rady, gdybym nie postanowiła być twarda, gdybym tego dziecka nie schowała głęboko w swojej świadomości. Dzięki temu może już wyjść i na nowo się wszytskim cieszyć. A błędy? Człowiek popełnia je całe życie i uczy się na nich. To właśnie jest wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńPudełeczka są prześliczne!!!
OdpowiedzUsuńPrześliczne pudełeczka...piękne!
OdpowiedzUsuńWspaniałe kolory i wzory!
Cudo...
Ciepło pozdrawiam*
Świetne kolory:). Myślę,że trzeba dojrzałości, żeby to dziecko w sobie zauważyć i pozwolić mu czasem dojść do głosu.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To fascynujące, że człowiek mimo mijających lat potrafi dostrzec w sobie dziecko, które chyba jest w nas do końca życia i gdzieś od czasu do czasu sie odzywa. Masz racje każdy się zmienia, i kazdy w innym momencie postrzega siebie świadomie jako dorosłą i odpowiedzialną osobę. Ja dopiero w ostatnich trzy latach zaczełam poznawać siebie, i wszystko co się z tym wiąże, a to za sprawą błędów, ludzi itd...Zmieniłam się i jestem z pewnościa bardziej świadoma siebie i tego co mnie otacza. Zmiany sa potrzebe, błędy także, żeby nauczyć się życia. Każdą przeszkodę trzeba przejść żeby nabierać siły na dalsze życie :) A tak na marginesie przydałoby mi się już nauczyć pewności siebie, odwagi i zdecydowania, ale myślę, że wszystko przyjdzie z czasem... no chyba, że masz jakiś magiczny sposób to poprosze:):):). Chciałabym być też "twardsza" bo teraz tego wymaga ówczesny świat. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńZaskakujący post! Z jednej strony bardzo radosny i kolorowy, a z drugiej bardzo poważny... Wiele mądrych słów napisałaś - lubię takie osobiste przemyślenia i podsumowania...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ;)
Hej twarda babo z wrażliwą artystyczną duszą :) upełnie inaczej Cię postrzegam, ale to możliwe. Ostatnio okazało, się, że znajoma z realu podczytuje mój blog nie wiedząc ze to ja. Dopiero jak pokazałam kiedyś moje zdjęcie to mówi : Coś podobnego na blogu jak byś była inna osobą. Ha ha, a mnie się wydawało ze a dużo o sobie mówię tj. piszę.
OdpowiedzUsuńte pudełeczka są po prostu śliczne i tyle...a to ,że przemawia przez nas czasem dziecko to właśnie jeden z największych skarbów w zyciu :)
OdpowiedzUsuńradosny akcent tildowy:)
OdpowiedzUsuńja ciągle czuję, że się zmieniam:)
oby na lepsze...
Oj kobitki! Uwielbiam czytać te wasze komentarze. Są jak dobra książka. A Dysiak trafiła w dziesiątkę. Trudno tutaj poznać kogoś naprawdę bo łatwo o przekłamanie. Ale przecież w realu wcale nie prościej. Im ciekawszy i bardziej złożony człowiek tym większa różnorodnośc opinii.
OdpowiedzUsuńPrześliczne pudełka:) Czas zmienia nas...oby zawsze na lepsze:)Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń