Drobne zmiany

Pracowity, pełen egzaminów maj się skończył. Wakacje za pasem, ale pogoda pod psem. Biegam i ustalam terminy zabiegów rehabilitacyjnych. Płacę za te, które chcę mieć wcześniej, bo normalne terminy są na listopad i grudzień. Po tym wszystkim padam na pysk. A tu jeszcze czeka mnie komisja lekarska. Taki "miły" prezent zrobił mi mój dyrektor. Czasami mnie zadziwia ta "bezinteresowna" ludzka niechęć. Nie mam sił na poważne działania więc robię te mniejsze po kawałku. Takim sposobem w kuchni nastąpiła mała zmiana dekoracji.

Pojawiło się trochę więcej czarnych i białych elementów. Między innymi ta cyferka z Pepco. Jest to chyba taki udziwniony talerzyk na przekąski. Była jeszcze szóstka, ale ta dwójka jakoś bardziej mi się spodobała. Może dlatego, że jestem numerologiczną jedenastką, czyli po ostatecznym zredukowaniu dwójką.

Czarne miseczki również przywędrowały z tego samego sklepu. Komplet młynków już był, zmienił tylko miejsce. Wygląda jak przerośnięte pionki szachowe. Talerzyki w paski to spontaniczny zakup na allegro. Pokazywałam je już wcześniej.

Swoje miejsce znalazł też mlecznik i srebrny owoc żołędzia. Kosmetyczne zmiany zrobione, a prawdziwa robota czeka na zdecydowane działanie. W kąciku stoi cały stos pudełek i tac do malowania. Kiedy ja to wszystko opaćkam tym małym wałeczkiem?

Nie używam do takich przedmiotów farby w sprayu. Byłoby zdecydowanie szybciej, ale po pierwsze to nie jest wodorozcieńczalny akryl, a po drugie zdecydowanie ładniej wyglądają ręcznie nakładane kolejne warstwy farby. W tej chwili omijam je i skupiam się na obmyślaniu dekoracji dla nich. Jest jeszcze parę innych projektów do zrealizowania, ale przy tej pogodzie to nawet fotki wychodzą niemrawe.