Nie płynę pod prąd
Mam roboty po pachy, ale czas na czytanie zawsze się znajdzie. Od wielu lat czytam głównie w wannie. Mieszkaliśmy z rodzicami w niewielkim mieszkaniu i to było jedyne miejsce, gdzie można było być samemu. Potem były małe dzieci i to była jedyna chwila wytchnienia. Teraz popadłam chyba w pracoholizm, bo ciągle coś robię. Najgorsze jest to, że zaczynam mieć wyrzuty sumienia, jak sobie odpuszczę. Uważam, że skoro lubię posiedzieć w ciepłej wodzie i w sumie niewiele się w tej sytuacji da dodatkowo zrobić, to powinnam ten czas wykorzystać na czytanie.
Kupiłam ostatnio dwie książki Reginy Brett: "Bóg nigdy nie mruga" i "Jesteś cudem". Przyznaję,że nie był to jakiś szczególnie przemyślany wybór. Najpierw zwróciły moją uwagę kolory okładek. Jakoś się na półce dzięki nim wyróżniały. Potem zaciekawiły mnie tytuły. Co jest tak naprawdę w środku, da się przecież stwierdzić dopiero po przeczytaniu. W sumie obie pozycje to zbiór prawd oczywistych. Wszyscy je znamy, wszyscy o nich wiemy. Problem jest tylko ten, że w tym kołowrocie dnia codziennego zwyczajnie przestajemy o nich świadomie myśleć.
Więc od czasu do czasu dobrze sobie to wszystko jeszcze raz przypomnieć. Uświadomić sobie, że chwilami tracimy zdroworozsądkowy ogląd świata. Zapominamy o tym, co ma naprawdę znaczenie. Wyolbrzymiamy problemy, z którymi przychodzi nam się borykać. Po jakimś czasie okazuje się, że większość z nich jakoś się pomyślnie rozwiązała. Ja
przez wiele lat swojego życia miałam tendencje do płynięcia pod prąd.
Bo chciałam, szybciej, inaczej, po swojemu. A to wyczerpujące działanie! Potem przyszedł moment, w
którym zabrakło mi zwyczajnie sił na to.
Uznałam, że nie dam rady dłużej
i jedynym wyjściem jest poddać się prądowi, który gdzieś mnie niesie.
Jeśli dopłynę do jakiegoś punktu i nie spodoba mi się, to wtedy wykonam
wysiłek żeby to zmienić. Okazało się, że nie ma takiej potrzeby. Spokojniej podchodzę do wielu spraw. Rzadziej tracę cierpliwość. Nauczyłam się czekać na efekt. A niosący mnie prąd jest dla mnie łaskawy. I mam nadzieję, że tak będzie nadal. Co oczywiście nie znaczy, że wszystko mi się udaje, że nie mam problemów, że
kłopoty mnie omijają. Oj nie! Jest jak w życiu, czasem słońce, czasem deszcz. A czasami pochmurno przez bardzo długi czas.
Wszyscy mamy jakieś problemy. Każdy z nas szuka własnego
sposobu na radzenie sobie z nimi. W
tej książce właśnie przeczytałam
historię niepełnosprawnej kobiety, która zdobyła kilka medali na
paraolimpiadzie. Spodobał mi się wniosek, do którego doszła.
Stwierdziła, że wszyscy się przewracamy, ale wygrywają ci, którzy
najszybciej się podnoszą. Dobrze jest mieć świadomość, że nie tylko nam życie podkłada nogę. I wiedzieć, że to jak szybko się podniesiemy z upadku zależy tylko od nas. Jeśli macie jakiś trudniejszy okres w życiu to polecam. A jeśli nic złego się nie dzieje to też warto, po to by potem móc spojrzeć na sprawy trochę inaczej. I siły do szybkiego podnoszenie się życzę!
Akurat dzisiaj potrzebne mi były takie słowa...dzięki...pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :) Miło, że trafiłam
UsuńOstatnio też się zapędziłam w pracę i to doprowadziło mnie do totalnego wypalenia, najgorsze jest to, że jak już sobie odpuściłam, to teraz nie mogę zmobilizować się do wznowienia pracy i tak już od paru tygodni odpuszczam... Mi niestety trudno się podnieść.
OdpowiedzUsuńMobilizacja do pracy każdemu czasami trudniej przychodzi :) Minie. Trzymam kciuki :)
UsuńJa dzisiaj też u siebie o książkach i to o bardzo podobnej tematyce.O tym, że warto czasem się zatrzymać i inaczej spojrzeć na wszystkie problemy:)) Prezentowane przez Ciebie czytałam i bardzo mi się podobały:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
To idę poczytać do Ciebie :)
Usuńja również bardzo lubię czytać w wannie po tak na co dzień zawsze brakuje mi czasu na lekturę..
OdpowiedzUsuńo książkach które piszesz nie słyszałam ale zaciekawiłaś mnie i na pewno rozejrzę się za nimi przy najbliższej wizycie w księgarni :)
No to widzę, że nie ja sama mam takie skłonności :)
UsuńMam tę książkę o mruganiu :) ale przyznam szczerze, że się zawiodłam... jeśli chodzi natomiast o czytanie w wannie u mnie zawsze kończyło się mokrymi, pofalowanymi kartkami :)
OdpowiedzUsuńJa utopiłam tylko jedną :) Zawsze chciałam taką jak mają małe dzieci, wodoodporną :) Tylko ta tematyka mi mniej pasuje :) Z tymi książkami jest tak, że człowiek czuje się zawiedziony, bo to wszystko wie. Bo już o tym czytał i słyszał. Dlatego napisałam "prawdy oczywiste". Zaletą jest to, że o tym przypominają.
UsuńKochana wspaniałe słowa. Ja jestem dopiero na etapie małych dzieci i czasem zastanawiam się czy te całe nerwy związane z dniem codziennym są tego warte. Bardzo często nie są. Oby Twój dobry prąd niósł Cię baaaardzo długo. A za książkami się rozejrzę. Uściski! Ania
OdpowiedzUsuńNo tak! Mnie się zawsze wydawało, że jak dzieci dorosną to będzie spokojniej. Teraz wiem, że jest jeszcze bardziej stresująco. Dobrze, że z wiekiem człowiek staje się bardziej odporny na wiele spraw.
UsuńPrzypomniałam sobie....ze właśnie dawno nie przeczytałam żadnej książki :-(
OdpowiedzUsuńPora to zmienić.
Pozdrawiam cieplutko :-)
Jak znajdziesz coś ciekawego, daj znać :)
UsuńUwielbiałam czytać w wannie, teraz tylko prysznic mamy, to się nie da :p ale za to nie wyobrażałam sobie tego, ze mogę pójść spać, bez przeczytania kawałka książki. Chociaż dwie strony się dało, ze względu na zmęczenie, ale potrzebowałam tego, by reset włączyć. Od dwóch miesięcy nie mam czasu na taki wieczorny reset niestety. Jak dopadam łóżka w końcu, to od razu zasypiam. Co do podnoszenia się to zgadzam się w 100 % - dobrze, to zrobić w miarę szybko, ale też nie za gwałtownie, coby nie ominąć momentu refleksji i wniosków, które się na przyszłość przydają. Pod prąd niegdyś też uparcie szłam, ale teraz widzę ile mnie to nerwów i stresów kosztowało. Skończyłam tę buntowniczą praktykę kilka lat temu i żyje się lepiej - spokojniej, dokładnie tak, jak piszesz :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :))))))))))
I podobnie jak ja zafundowałaś sobie nowe źródło stresu :) Ja sobie obiecywałam, że sklepem będę się tylko cieszyć i bawić. Niestety nie do końca się tak da. Życzę Tobie żeby było i w tej kwestii spokojnie. Gdybyś potrzebowała jakiegoś wsparcia w sprawie sklepu, to daj znać. Uczę się na własnych błędach i mam ich już kilka za sobą.
UsuńŚwięta prawda!!! Masz całkowitą rację Liluś. Ja sobie tak jeszcze myślę że zazwyczaj tą mądrość życiową zdobywa się czasami przez lata. Sama widzę po sobie że teraz po latach patrzę na pewne sprawy inaczej i mimo to jeszcze nadal się uczę ;-) Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńWszystko co nam się trafia zmienia po kawałku nasze spojrzenie na życie i wiele spraw. Los uczy nas przez całe życie i im więcej się w nim dzieje, tym więcej materiału do opanowania. Ale to jest fajne!
UsuńŚwietna puenta... wszyscy się przewracamy, ale wygrywają ci, którzy najszybciej się podnoszą...nic więcej dodawać nie trzeba
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńUwielbiam książki o takiej życiowej tematyce, skłaniają do przemyśleń, refleksji, często uczą jak przystopować, wyluzować i w końcu zacząć ŻYĆ!;))) Zdecydowanie dla mnie;)
OdpowiedzUsuńbuziaczki
Mam nadzieję :)
UsuńDobrą książkę zawsze warto przeczytać. Warto też umieć wyciągnąć z niej jak najwięcej mądrości z życiowych doświadczeń zwłaszcza faktycznie istniejących bohaterów. Nie mniej sami musimy dojść czasem do takiego etapu w swoim życiu, kiedy na wiele spraw otworzą się nam oczy.
OdpowiedzUsuńNajważniejszą jednak kwestią jest właśnie umiejętność powstawania... każde trudniejsze doświadczenie powoduje, że jesteśmy silniejsi i bogatsi o kolejne doświadczenie.
Dlatego warto doceniać to co mamy..
Pozdrawiam serdecznie wszystkich komentujących.
Aby móc piękniej życ ... http://whitepinkinspirations.blogspot.com/
Ważne żeby pamiętać, że nie tylko nas spotykają trudne doświadczenia. Ale to nie koniec świata. Gdyby małe dziecko przy każdym upadku dramatyzowało i bało się wstać, to nigdy by się nie nauczyło chodzić. Podobnie jest z nami.
UsuńLilla Kochana, gratuluję przepięknego artykułu w Moim Mieszkaniu.
OdpowiedzUsuńWspaniała historia i piękne mieszkanie.
Miło jest czytać o kimś kogo się "zna" :)
Pozdrawiam :)
Bardzo dziękuję :) Ja jeszcze nie kupiłam
UsuńPrzepiękna prezentacja w najnowszym " Moim Mieszkaniu " . Jestem pełna podziwu.
OdpowiedzUsuńjak zawsze pieknie i z klasa;)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńJakie to jest cudne uczucie kiedy przeglądając ukochaną gazetkę MM trafia się na sesje kogoś, kogo się od dawna czyta, ogląda, kto inspiruje, zaskakuje i ma się przy tym wrażenie spotkania z przyjacielem ( nawet jeśli to tylko znajomość wirtualna). Sesja przepiękna, gratuluje serdecznie i mam nadzieję, że mimo chwilowych spadków formy czy nastoju nadal będziemy mogli podziwiać Wasze progi. Przesyłam pozdrowienia i jeszcze raz gratuluję. Ila z Mazowsza
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! Tyle miłych słów na raz! Ja jeszcze gazetki nie kupiłam i nie widziałam. Sesja była dawno temu. Już się wiele zmieniło ale więcej cięgle przed nami jest szansa na dalszy ciąg.
UsuńI ja się już zdążyłam zachwycić sesją w MM:) Piękna:)
OdpowiedzUsuńA ja jeszcze nie kupiłam :) Dzięki
Usuńtez widziałam i spiesze doniesc ze pieknie wyszło :D
OdpowiedzUsuńTo miłe :)
UsuńRegina Brett chwyciła blogerki za serce. To już kolejny blog na którym widzę tą książkę. U mnie też wystąpiła. Rzeczywiście okładka przykuwa uwagę i dobrze, bo zawartość jest świetna do czytania.
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńPiękny post! Chyba sięgnę po obie książki!
OdpowiedzUsuńZauroczył mnie Twój różowy kubek z gwiazdką!!!
Mam jeszcze błękitny i oba mnie zauroczyły :)
UsuńBardzo inspirujący artykuł. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuń