Hiacynt pochodzi z Azji Mniejszej. Tego na przykład nie wiedziałam. W kwestii kolorystyki moja wiedza również okazała się ograniczona. Kwiaty hiacyntów mogą bowiem mieć barwę czerwoną, różową, pomarańczową,
łososiową, żółtą, fioletową, białą lub niebieską. Ja najczęściej spotykam filetowe, różowe i białe. Pewnie dlatego, że te właśnie cieszą się największą popularnością.
Przyznam, że jestem ciekawa tej czerwonej i żółtej wersji. Mam przeczucie, że przypadłyby mi do gustu mimo, że to nie moje kolory. Charakteryzują się intensywnym zapachem, określanym często jako mocny i ciężki. Muszę stwierdzić z przykrością, że dla mnie jest trochę za intensywny. Ale ich uroda jest niezaprzeczalna więc przyzwyczajam się i do zapachu.
Jeszcze do niedawna te kwiaty kojarzyły mi się głównie z nadejściem wiosny. Okazuje się, że moda na skandynawskie motywy nie ominęła również kwiatów bożonarodzeniowych. W Szwecji kwiaty podczas tych świąt są na ogół czerwone – gwiazdy betlejemskie,
tulipany, begonie. Coraz częściej jednak zdarzają się różowe, białe i błękitne, jak
choćby szwedzki ulubieniec – hiacynt.
Mniej więcej od trzech lat i u nas zaczęły się masowo pojawiać w sklepach w okresie przedświątecznym. Mnie to cieszy, bo to taki mały powiew wiosny w środku zimy. Dzięki nim wydaje mi się, że koniec zimy jest już bliżej niż dalej :) Oryginalna budowa hiacynta sprawia, że można go
wyeksponować na wiele sposobów. Jednym z przykładów jest wydobycie
piękna cebuli, symbolizującej życie.
Można ją umieścić w szklanym
naczyniu, tak żeby w wodzie zanurzone były jedynie korzonki. Udekorowana
różnymi świątecznymi dodatkami jest idealną ozdobą stołu czy komody. U mnie trafiły do błyszczącego, srebrnego pojemnika. Dostały do towarzystwa mały badylek z szyszką i kilka posiwiałych gałązek rośliny z zeszłego roku. Do świąt raczej nie wytrzymają ale już wniosły odświętny nastrój.
to prawda - hiacynt dobry na zimę - też sprawiłam do swojego domu :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne kwiaty! A jak cudna z nich dekoracja powstała :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że tak jak ty nie znałam ich pochodzenia i nigdy bym nie powiedziała, że są pochodzenia Azjatyckiego :D
Pozdrawia cieplutko Kociołek Meni !
wspaniałe wnętrze
OdpowiedzUsuńuwielbiam hiacynty i ich zapach.. ale jeszcze sie nie przekonałam do nich w grudniu :) wole na wiosnę :D
OdpowiedzUsuńWitaj Lilla !
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cie serdecznie .
Jak zawsze przepieknie u ciebie.
Ja Jakios nie moge sie do przygotowan swiatecznych zabrac a u ciebie Juz tak swiatecznie i Milo.
I Jakos nie potrafie sie w tym roku Adventem sieszyc.
Patrzac na twoje Fotos cieszy Mine twoje przepiekne dekoracje swiateczne.
Tak przyjemnie u ciebie.
Przesylam pozdrowienia
Nina
U mnie w domu hiacynty pojawiaja się na początku stycznia.....taki symboliczny akcent budzenia się do życia po zimie.....nowy początek.....bardzo je lubię, choc przyznaję,że w większej ilości w pomieszczeniu moga przyprawić o zawrót głowy ;-)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam hiacynty, zawsze kupiję kilka białych i fioletowych ;-)
OdpowiedzUsuńIch zapach roznoszący się po domu, to dla mnie wiosna w trakcie zimy ;-)
U Ciebie jak zawsze wszystko pięknie zaaranżowane !!!
Pozdrawiam Agnieszka
Piękny...
OdpowiedzUsuńI w zestawieniu z srebrem jelenia wygląda fantastycznie :)
U mnie też już jeden zamieszkał :) tyle wystarczy, bo zapach również nie dla mnie. Co do koloru-jeszcze niespodzianka..
OdpowiedzUsuń